O
Bożym Narodzeniu słyszał każdy. Nawet jeśli się go nie obchodziło, trudno nie
zauważyć przytłaczających ilości gadżetów, które były nam prezentowane już od
połowy listopada. Były choinki, bańki (czy jak kto woli: bombki), sznury,
Mikołaje, Jezuski, Maryjki i szopki. Mieliśmy kolejki za chlebem, karpiem,
zapasy jak na wojnę atomową, nietrafione prezenty i kolędy aranżowane przez
Violettę Villas, które zawsze przywodziły mi na myśl wyjącego do księżyca psa.
Wielki szum ucichł po trzech dniach. Padło tradycyjne: „Święta, Święta i po
Świętach”, bo jak wiadomo Święta mają to do siebie, że się kończą, więc trzeba
iść dalej.
![]() |
https://pixabay.com/pl/new-year-s-day-rok-sylwester-1807747/ |