Zawód położnej
na całym świecie istnieje tak długo, jak długo rodzą się dzieci, a więc można
powiedzieć, że od zawsze...Polska nie jest w tej kwestii wyjątkiem. Gdy na terenach
nadwiślańskich i nadodrzańskich pojawili się pierwsi Polanie i Wiślanie, wśród kobiet musiały być akuszerki, zwane wówczas „babkami”, czy też „mądrymi”
(lub inaczej „mundrymi”). Nie mając profesjonalnej wiedzy medycznej, pierwsze położne musiały działać instynktownie. Naukę zdobywały jedynie na podstawie
doświadczeń, a gdy już były starsze i nie tak sprawne jak kiedyś, przekazywały
pałeczkę młodszym babkom, które wcześniej obserwowały ich pracę i przyuczały
się w ten sposób do zawodu.
Akuszerkami jednak najczęściej zostawały kobiety, które przeżyły już kilka własnych porodów – znały wówczas na „własnej skórze”, to co dzieje się z ciałem kobiety, przez co lepiej rozumiały reakcje i ból rodzącej. Jak nikt inny znały anatomię kobiecych narządów rozrodczych i mechanizmy porodowe. Ich rola nie polegała jednak tylko na samym odebraniu dziecka – w pogańskich czasach słowiańskich poród był rytuałem przyjęcia na świat nowego życia. Ówczesna akuszerka musiała pilnować, aby wszystko toczyło się zgodnie z obrządkiem. W akcie narodzin „mądra” była prawdziwym mistrzem ceremonii. Nie miała współczesnej wiedzy medycznej, ale mimo to wiedziała jak przyjąć dziecko oraz jak podwiązać, i uciąć pępowinę. Do części obrzędów należały często sposoby łagodzenia bólu, rozluźniania mięśni macicy, czy wspomaganie pierwszego karmienia. Babka była zatem – podobnie jak współczesna położna – samodzielną specjalistką.
Gdy
na ziemiach polskich zawitało chrześcijaństwo, do rytualnych obowiązków babki
należało podawanie noworodków do chrztu, a nawet wybieranie im imion. W
średniowieczu, kiedy to ludzie zaczęli dbać bardziej o duchową sferę życia,
aniżeli o swe ciała i zdrowie fizyczne, wiele akuszerek odmawiało podawania
rodzącym jakichkolwiek środków znieczulających, zważając na słowa Biblii, które
mówią, że ból porodowy jest jedną z kar za grzech pierworodny: „Do niewiasty
powiedział: «Obarczę cię niezmiernie wielkim trudem twej brzemienności, w bólu
będziesz rodziła dzieci(…)»” (Rdz 3,16). Te, które jednak decydowały się ulżyć
kobietom w bólu, robiły to dyskretnie, dawnymi, znachorskimi sposobami, to
znaczy używały łagodzących ból ziół, czy też prostych technik masażu.
Akuszerkami jednak najczęściej zostawały kobiety, które przeżyły już kilka własnych porodów – znały wówczas na „własnej skórze”, to co dzieje się z ciałem kobiety, przez co lepiej rozumiały reakcje i ból rodzącej. Jak nikt inny znały anatomię kobiecych narządów rozrodczych i mechanizmy porodowe. Ich rola nie polegała jednak tylko na samym odebraniu dziecka – w pogańskich czasach słowiańskich poród był rytuałem przyjęcia na świat nowego życia. Ówczesna akuszerka musiała pilnować, aby wszystko toczyło się zgodnie z obrządkiem. W akcie narodzin „mądra” była prawdziwym mistrzem ceremonii. Nie miała współczesnej wiedzy medycznej, ale mimo to wiedziała jak przyjąć dziecko oraz jak podwiązać, i uciąć pępowinę. Do części obrzędów należały często sposoby łagodzenia bólu, rozluźniania mięśni macicy, czy wspomaganie pierwszego karmienia. Babka była zatem – podobnie jak współczesna położna – samodzielną specjalistką.
Poród
był odbierany jako typowo kobiece przeżycie – zarówno jeśli chodzi o rodzącą
jak i o osobę dobierającą poród. Mężczyźni nie byli dopuszczani do tych
czynności nie tylko ze względu na to, że nie mieli doświadczenia, ale głównie
przez to, że Kościół uważał narządy rodne kobiety za złe i nieczyste, dlatego
jakikolwiek kontakt z nimi był wręcz niegodny lekarza-mężczyzny. Niestety, z
tego względu, że położnictwem trudniły się jedynie kobiety, a do tego niczym
szamani, używały często różnorakich ziół i sobie jedynie znanych produktów z
nich uzyskanych, były brane za czarownice i wiedźmy. A że praktykowanie
jakichkolwiek czarów i magii było surowo karane spaleniem na stosie, tak też
kończyło swój żywot wiele średniowiecznych akuszerek.
Dziś
już oczywistym jest, że poród fizjologiczny może być prowadzony przez położną
lub lekarza, a gdy w czasie ciąży lub samego porodu pojawia się jakaś patologia
– prowadzącym jest lekarz. Sytuacją nie do pomyślenia jest spotkanie kobiety,
która wiedząc, że jest w ciąży nie uda się do wykwalifikowanego specjalisty.
Kobieta ma wybór, gdzie i w jaki sposób chce rodzić, jednak nadal brakuje
pewnych udogodnień, jak chociażby refundacja porodów domowych, czy możliwość
prowadzenia ciąży przez położną. Pozostaje mieć nadzieję, że skoro tyle już się
na przestrzeni lat zmieniło, zmieni się na lepsze i teraz, a poród będzie
stanem naturalnym i nie medykalizowanym bez konieczności, a jedynie odbywającym
się pod kontrolą specjalistów.
Justyna Kamińska