No właśnie: chcesz? Od jakiegoś
czasu jestem jednocześnie zafascynowana, poirytowana, a czasem nawet
zniesmaczona tym, co teraz „trzeba” i się „musi”. Wczoraj natrafiłam na artykuł
(a raczej same zdjęcia) dziewcząt aspirujących do miana miss lata, czy czegoś
podobnego. Tylko jedna kandydatka miała wakacyjne zdjęcia, przy innych miałam
wrażenie, że to chyba jednak inny konkurs… Młode dziewczyny (nie ośmielę się
ich nazwać kobietami) wystylizowane w tak przesadny sposób, ułożone w
niesmacznych pozach, niepokazujące uroków lata, co raczej uroki młodego ciała –
wierzę, że to jednak nie o to chodziło organizatorom konkursu i kibicuję
rowerzystce, siedzącej w ubraniu (sic!) na plaży.
Podzieliłam się moimi
spostrzeżeniami z męską częścią przyjaciół, usłyszałam, że owszem, mam rację,
zdjęcia w dużej mierze przypominają raczej fotki kandydatek na gwiazdy filmów
dla dorosłych, ale co się dziwię, przecież kanony piękna się zmieniły, każda
dziewczyna „musi” być modelką, mieć sesje zdjęciowe, bla, bla, bla. Oczywiście
najpierw się oburzyłam. Przecież nikt nic nie musi! A potem się nad tym
zatrzymałam, bo w sumie, to trochę w tym prawdy. Jak się nie ma samooceny na
przyzwoitym poziomie, kogoś, kto wytłumaczy, że piękno wcale nie tkwi jedynie w
jędrnym pośladku, a do tego co druga koleżanka jest aspirującą modelką, to
pewnie też się „musi”. Proszę nie odebrać tego jako manifestu równającego
branżę modową z ziemią. Nic z tych rzeczy. Pragnę jedynie zwrócić uwagę na
postępujący problem – są modelki i modelki.
Te pierwsze mają warunki, są
świadome swojego ciała, mają na tyle poukładane w głowie, że jak ktoś im powie,
że mają krzywy nos to nie idą go zoperować tylko szukają kogoś, kto tę krzywość
zamieni w atut. Bo wydaje mi się, że właśnie o to chodzi. O szukanie atutu, o
pokazanie na zdjęciu tego, co jest najlepsze w modelce.
Fot. Jakub Niewdana
Ale pokazanie prawdziwe, bez
obróbki graficznej. I tutaj pojawia się mój kolejny żal na liście. Jak oglądam
zdjęcia koleżanek, „aspirujących modelek” to nieraz mam ogromny problem z
rozpoznaniem ich na zdjęciach. Nie dlatego, że aparat dodaje kilogramów. Nie.
Dlatego, że są tak obrobione w różnych programach graficznych, że nie idzie ich
rozpoznać! To rodzi u mnie ogromny smutek i frustrację. Po co upiększać
dziewczynę, która i tak już jest piękna? Przecież wiele można uzyskać chociażby
światłem, czy odpowiednim makijażem. Nie trzeba jej dorysowywać nowej twarzy na
komputerze! A niestety bardzo często się tak dzieje.
Fot.
Aleksandra Kalita (Ola nie dorysowuje ludziom twarzy)
Czasem
bywam modelką. Czasem, bo sama chcę, a czasem, bo ktoś mnie do
tego potrzebuje. Nie uważam się za specjalną piękność, mogłabym
pewnie mieć prostsze zęby, mniej zmarszczek, gładszą cerę,
miseczkę D i milion innych rzeczy. Ale nie mam. I nie będę mieć.
Bo uważam, że tak jak jest, jest bardzo dobrze. Że jeżeli już
ktoś chce mi zrobić zdjęcie, to dlatego, że widzi we mnie piękno
i potrafi je pokazać. Prosząc kogoś o zdjęcia też wybieram
ludzi, którym ufam, którzy wiedzą o moich niedoskonałościach,
którzy wiedzą, co mam najpiękniejszego, którzy to szanują, nie
traktują mnie jak kawałka mięsa. Traktują mnie z szacunkiem i
robią swoją robotę najlepiej jak potrafią.
Fot.
Aleksandra Kalita
Tak
więc, aspirująca modelko, nie łam się, nie każda z nas musi być
na okładce Vogua, pójść w pokazie znanego projektanta, czy
wystąpić w reklamie szamponu. Nie, każda z nas jest piękna, na
swój niepowtarzalny sposób. Nie daj sobie wmówić, że coś
musisz, bo ona tak robi. Zaakceptuj siebie, a dopiero potem zastanów
się, czy aż tak bardzo Ci przeszkadza, że ktoś uważa, że masz
krzywe nogi. Natura nie jest idealna, symetryczna, bez skazy i
właśnie dlatego jest cudem.Tak jak Ty.
Fot. Jakub Niewdana
Zuzanna Kołodziejczyk