Święta – z czym to się je?


Kolorowe jajka, cukrowe baranki i czekoladowe zajączki – z tą rzeczywistością styka się każdy z nas. Wielkanoc to – jak każde inne święta – bardzo dobry biznes. Czas zadać sobie pytanie: o co w niej tak naprawdę chodzi?
Wiele zwyczajów związanych z Wielkanocą wywodzi się z tradycji pogańskiej. Malowanie jajek to wiosenny sposób naszych słowiańskich przodków na magiczne pobudzenie ziemi do rodzenia plonów. Jednak Wielkanoc jako taka nierozłącznie związana jest z chrześcijaństwem. I stanowi dla katolików (a przynajmniej powinna stanowić) święto znacznie istotniejsze od wszelkich innych.

Najświętsze dni w roku liturgicznym Kościoła rozpoczynają się w Wielki Czwartek, kiedy to dobiega końca Wielki Post, a zaczyna się nowy, krótki, lecz niezwykle wyjątkowy okres: Triduum Sacrum. Dzień Wielkiego Czwartku to przede wszystkim pamiątka ustanowienia Sakramentu Eucharystii oraz święto wszystkich kapłanów. To okazja, by uświadomić sobie znaczenie księży, a co ważniejsze – konieczność modlitwy za nich. Nawet człowiek niewierzący może tego dnia spróbować zauważyć, że „ksiądz też człowiek” i to, że z telewizji znamy przede wszystkim kapłanów, którzy pobłądzili, gorszą i wywołują sensację, nie oznacza, że Kościół nie jest pełen innych, świętych, niezwykle dobrych i oddanych służbie bliźnim księży.

Po Liturgii Wielkiego Czwartku w kościołach dokonuje się przeniesienia Najświętszego Sakramentu do ciemnicy. Od tego momentu aż do piątkowego wieczoru trwa czas upamiętnienia modlitwy Chrystusa w Ogrodzie Oliwnym, Jego pojmania i pobytu w więzieniu.

Wielki Piątek wielu kojarzy się z czymś niezwykle nieprzyjemnym. To dzień postu i smutku, bo Jezus cierpi. Tymczasem rozpaczanie z całą pewnością nie jest istotą drugiego dnia Triduum! Norwid piękny wiersz „Krzyż i dziecko”  zakończył:
„- Gdzie się podział krzyż?
- Stał się nam bramą.”

Nieraz bawimy się w nieuzasadnione udawanie, że nie wiemy, iż Chrystus zmartwychwstanie, i Jego ukrzyżowanie ogromnie nas smuci. W rzeczywistości Kościół doskonale zdaje sobie sprawę ze zwycięstwa Jezusa. Wielki Piątek ma być zatem świętem miłości. Ma być czasem skupienia się na prawdzie, że Pan kocha człowieka nad życie – i to dosłownie – i wdzięczności za to. Dlatego katolicy spędzają piątkowy wieczór na adoracji Krzyża – symbolu nie rozpaczy, lecz zwycięstwa! – a następnie uczestniczą w nocnym i całodziennym czuwaniu przy Najświętszym Sakramencie.

Wielka Sobotę nazwać można dniem ciszy. Nie sprawuje się w jej trakcie Eucharystii (Liturgia Paschalna rozpoczyna już – mimo sobotniej pory – świętowanie Niedzieli), właściwie w kościołach nie dzieje się nic, nie ma żadnych nabożeństw. Polska tradycja urozmaiciła sobotę zwyczajem święcenia pokarmów, nie ma on jednak istotnego znaczenia z punktu widzenia Kościoła. Cisza Wielkiej Soboty upamiętnia spoczynek Chrystusa w grobie. Teologia nie uznaje jednak, że Jezus „nic nie robił”. Po swojej śmierci Zbawiciel „zstąpił do piekieł” – udał się do Szeolu, gdzie dotąd trafiały dusze zmarłych, i otworzył dla nich Królestwo Niebieskie. To wydarzenie upamiętniają liczne mozaiki przedstawiające Chrystusa wyprowadzającego Adama i Ewę z otchłani.

Sobotni wieczór to koniec Świętego Triduum i początek wielkanocnej radości. Wieczorna Liturgia jest bardzo rozbudowana i bogata w symbole. Podczas hymnu „Chwała na wysokości” rozbrzmiewają milczące od czwartkowego wieczoru organy i dzwony. Ta chwila potrafi poruszyć niejedno serce… Cały Kościół rozpoczyna radosne świętowanie zwycięstwa swojego Pana, które kontynuuje podczas procesji rezurekcyjnej, gdy to wierni wychodzą na zewnątrz, by obwieścić światu radosną nowinę. Jak pisał ks. Józef Tischner, „Odkąd Jezus pokonał śmierć, żaden optymizm nie jest w Kościele przesadą”.

Po powrocie z rezurekcji nadchodzi czas dzielenia się radością z bliskimi. W tym etapie Wielkanocy biorą udział nie tylko wierzący katolicy – uroczyste śniadanie i rodzinne obiady mają charakter tradycyjny. Czy to źle? Skoro żadna radość ze Zmartwychwstania nie jest przesadą, nic nie stoi na przeszkodzie, by podzielić się tym szczęściem z każdym, kogo spotykamy. Nawet, jeśli owo podzielenie przybierze postać czekoladowego zajączka – Wielkanoc to czas, kiedy nikomu nie powinno zabraknąć radości!

Niech i Wam, Drodzy Czytelnicy, jej nie zabraknie. Radości i mocy od Zmartwychwstałego oraz wesołego jajka! 

                                                                                                        Monika Ziółkowska