Filip
Springer – złote dziecko polskiego reportażu. Trzydziestokilkuletni pisarz,
którego debiut Miedzianka. Historia
zanikania znalazł się na liście finałowej Nagrody im. Ryszarda
Kapuścińskiego i Nagrody Literackiej Nike. Doceniany zarówno przez środowiska
literackie jak i dziennikarskie. Publikuje na łamach czasopism, wydaje kolejne
książki, zabiera głos w sprawach publicznych. Pisze o architekturze, ale nie są
to teksty specjalistyczne. Architektura to dla niego element życia, a nie twór,
który ma być spełnieniem teoretycznej koncepcji architekta. Budynki mają służyć
ludziom i uprzyjemniać im życie. Nigdy nie podchodzi do ich opisu wybiórczo,
stara się ukazać budowlę w kontekstach i nie chodzi tu wyłącznie o jej
otoczenie. Dla Springera ważna jest koncepcja architekta, historia powstania
budynku, odbicie budowli, które możemy odnaleźć w tafli pobliskiego jeziora…
Wszystko to stara się przekazać swojemu czytelnikowi. Pisze budynkach, ale jest
to równocześnie historia o ludziach, a przede wszystkim – dla ludzi. To wydaje
się być głównym elementem jego sukcesu. Znalazł niszę, którą skutecznie
wypełnia. Wyrasta przy tym na eksperta w dziedzinie architektury użytkowej, co
zawdzięcza przede wszystkim swojej książce 13
Pięter, w której poruszył problem tragicznej sytuacji mieszkaniowej
Polaków. W swoich wypowiedziach bywa bezkompromisowy.
niedziela, 19 czerwca 2016
sobota, 11 czerwca 2016
Bez siec
Dzisiejszy tekst jest trochę kontrą w stosunku do zeszłotygodniowego. Osobiście nie wyobrażam sobie szukania miłości przez internet. Oczywiście, znam kilka małżeństw, które poznały się na portalach pozwalających kojarzyć ze sobą ludzi, nadal jednak mnie to nie przekonuje.
To nie tak, że boję się nowego, wiem, jak
wyglądają takie strony. I dla mnie to trochę jak zakupy internetowe. Wybiera
się „produkt”, który najbardziej wpasowuje się w nasze oczekiwania, i do
dzieła. Celowo użyłam słowa „produkt”, bo czy to trochę tak nie jest? Przecież
najpierw wyświetla się zdjęcie, potem opis, a potem można zrobić kolejny krok.
Przecież można też ustawić swoje preferencje – wiek kandydata, płeć, wzrost,
kolor oczu, czy kto, co tam jeszcze chce. Jak w sklepie internetowym – kolor,
rozmiar, cena. Jest to dość oczywiste uprzedmiotowienie, „idealne
dostosowanie”, litości. Przecież w miłości nie chodzi o to, żeby idealnie
spełniać oczekiwania drugiej osoby, i już w tym punkcie realne randki wygrywają
z internetowymi.
![]() |
źródło:freepik.com |
sobota, 4 czerwca 2016
Internetowe tabu
Technologie XX oraz XXI wieku na początku zaskakiwały i
inspirowały, potem pomagały, natomiast teraz socjologowie zastanawiają się, czy
przypadkiem nie przeszkadzają. Jednak, jak wiadomo z różnych encyklik, między
innymi Listu apostolskiego św. Jana Pawła lI do odpowiedzialnych za środki społecznego
przekazu, należy znaleźć
równowagę- czerpać dobro i wykorzystywać, w odpowiednim celu nowe możliwości.
Subskrybuj:
Posty (Atom)