O pograniczu

Pogranicze w najczęściej spotykanych definicjach, opisywane jest jako obszar położony blisko granicy oddzielającej odmienne terytoria. Najczęściej chodzi o granice państw. Na obszarze pogranicza można zaobserwować mieszanie się pewnych cech z obu sąsiadujących ze sobą obszarów.


Jak stwierdza Kłoskowska, jest to sąsiedztwo kultur narodowych wynikające z narodowej albo etnicznej mieszanej genealogii ludzi tam przebywających. Można by powiedzieć, iż wynika to z przynależności do innej grupy narodowościowej bądź etnicznej na obszarze dominacji innej narodowej kultury. Sąsiedztwo to, owo przemieszanie, polega na przejściu od jednego do drugiego samookreślenia narodowościowego, ale zmiana ta nie oznacza całkowitego zerwania ze swą pierwszą narodowością. Pogranicze można rozumieć w trzech odmiennych ujęciach:

- terytorialnym

- psychologicznym

- socjologicznym.

Jak pisał J. Nikitorowicz, na pograniczu występuje specyficzny mechanizm tolerancji społecznej, który też umożliwia interakcję odmiennych kulturowo elementów. Aczkolwiek mowa tutaj o pograniczu świadomościowym, bo to ono pozwala na tolerancję. Terytorialne pogranicze wcale nie musi z nią się łączyć, a bez tolerancji pojawia się „obcy”. Obcy, który jest inny, niezrozumiały, dawniej często zezwierzęcany, pozbawiany mowy (pochodzenie nazwy: Niemcy – niemówiący/niemowy). Jednak że pojęcie obcości to w pewnej części temat odmienny od tego, o którym chcę napisać (wrócę do niego na chwilę poruszając kwestię swojskości), dlatego też pozostawiam je i przechodzę bliżej centrum „pogranicza”, o którym będzie tu mowa.

Na myśl o pograniczu, poza tym co podaje większość definicji, nasuwa mi się przede wszystkim miejsce interakcji. Miejsce styku i przemieszania dwóch kultur, które, na swój sposób, tworzą jedną, wspólną kulturę pogranicza. A zarazem zdaję sobie sprawę z tego, że gdyby wziąć dowolną granicę i zbadać jej historię, okazałoby się, że pełno jest w glebie kresów każdego państwa krwi, nienawiści, wrogości, wojny i „wytrzebiania obcości”. Jest to aspekt, który w myśl dualizmu religijnego stanowi drugą, złą stronę monety. Mój tok myślenia jest prosty, a zarazem wydaje mi się w swej prostocie trafny: pogranicze to miejsce styku, styk oznacza odmienne interesy, one z kolei oznaczają często konflikt. Wiem, że ta symplifikacja nie oddaje złożoności zjawiska, jednakże dla tego eseju jest wystarczająca.

Jeżeli chodzi o drugą „twarz Janusa” pogranicza, tę bardziej pozytywną, to jest ona – o ile ta zła często tkwi ukryta w stereotypach i historii – widoczna gołym okiem. Chociażby przedmioty kultury materialnej (jak na przykład podobne rodzaje zdobień ceramiki u ludów sąsiadujących ze sobą bądź wspólne charakterystyczne cechy w architekturze), które z różnym natężeniem przenikały z jednej strony na drugą, najbardziej mieszając się na pograniczu. W następnej kolejności można wymienić idee – te dobre i te złe – które również naturalną drogą przekraczały granicę z tym, że ich obserwowalność nie jest już tak oczywista. Poprzez „dobre” idee mam na myśli chociażby te ewolucjonistyczne bądź postępowe nurty myśli. Te „złe” można określić jako ideologie ograniczające drugiego człowieka (tj. faszyzm, złe stereotypy, itp.), narzucające jarzmo na przyrodę i otoczenie. Oczywiście, używam rozmyślnie cudzysłowów, aby podkreślić, iż są to poglądy subiektywne i względne. To, co jest złe bądź dobre, zależy od punktu widzenia.


Pisząc o ideach nasuwa mi się l pojęcie religii. Ona dopiero, a wraz z nią cały folklor, wierzenia i przesądy, często tworzy na pograniczach niesamowitą mieszaninę, wręcz mozaikę. I tak też możemy spotkać liczne kościoły prawosławne bądź rzymskokatolickie na pograniczu z Białorusią; bądź, na pograniczu z Niemcami, ciągle żywą (aczkolwiek w coraz mniejszym stopniu, na co wpływ ma postęp i globalizacja) wiarę w wąpierze i strzygi. Żywe są również wierzenia dotyczące samego „pogranicza”. Przejście z jednego miejsca w drugie może zmienić wszystko, gdyż obowiązujące zakazy i nakazy są diametralnie różne. Jednym z takich miejsc są rozstaje dróg, przy których stawiano krzyże mające strzec od demonów. Bardzo ważne w demonologii ludowej jest pojęcie czasu granicznego, czego wyznacznikiem jest północ. To po północy pojawiają się duchy i różne zjawy, to wtedy zaczynają się dziać rzeczy, które trudno wytłumaczyć. Wszystko cichnie w momencie, gdy zapieje pierwszy kur obwieszczając nadejście kolejnego dnia. W okolicach rzeki Brzozówki spotkać się można z demoniczną postacią kazytki, która jest odmianą białoruskich wierzeń w rusałki. Kazytka przedstawiona jest jako kobieta czyhająca w południe w pobliżu zbożowych pól na młodych żniwiarzy i dzieci by „załaskotać” je na śmierć. Czyli nawet istoty nadprzyrodzone mają tendencję do przeskakiwania z jednej strony na drugą. Często też świat istot nadprzyrodzonych określa się jako szarą strefę, ani „tam” (raj/świat pośmiertny) ani też do końca „tutaj” (nasz świat). Tak więc same w sobie zamieszkują już „pogranicze”, czego też dowodzą mieszkańcy tzw. centrów i ich domysły na temat tego, co na granicy znanego świata (opisy dziwnych ludzi i istot w literaturze podróżniczej, jak chociażby J. Lafitau [1670-1740] i jego ludzie bez głów z twarzami na klatkach piersiowych).

Jak sami widzimy, pogranicze jest zjawiskiem nie tylko fizycznym, rozciąga się na różne dziedziny życia, aby wkroczyć w świat nadprzyrodzony. Należy też zauważyć, że pogranicze i granica nie zawsze będą tym samym w odmiennych miejscach świata. Dla Polaka w unii europejskiej granice się zatarły, stały się niewyraźne i łatwe do przekroczenia. Ale znowuż wschodnia granica dla Polaka jest naładowana historią, stereotypami i przemieszaną ludnością. Kto jest kim? Jedna rodzina mówi po polsku, druga po ukraińsku. Z tym że to ta pierwsza twierdzi, że należy do narodowości ukraińskiej, a ta druga, że do polskiej. Granice państw ameryki południowej to w większości stempel w paszporcie, północnej zresztą tak samo. Ale na przykład dla większości obywateli Korei Północnej jest tylko jedna granica, pilnowana przez żołnierzy i otoczona drutem kolczastym. Z odpowiednio dużym, niezamieszkanym pasem. Pogranicze jest jednakowe jak i centrum.

Odchodząc od tej strony zagadnienia, pozwolę sobie powrócić do wcześniej tylko wspomnianych, a jakże obecnych na pograniczu terminów „swój” i „obcy”. Mieszkańcy tych obszarów często mają problem z samoidentyfikacją etniczną. Ta niemożność określenia siebie samego skutkuje fenomenem tzw. „tutejszych”. A dokładniej, co można zaobserwować chociażby na terenie położonym miedzy Niemnem a Bugiem, gdzie częste zmiany narodowe sprawiły, iż ważna stała się więź z miejscem, ziemią. Pojęcie „swojego” staje się kotwicą łączącą człowieka z miejscem i grupą ludzi. Zastępuje etniczność.

Na koniec wypadałoby się zastanowić: czym tak naprawdę jest pogranicze i gdzie się zaczyna, a gdzie kończy? Czy jest to tylko pas ziemi przemieszanej kulturowo i etnicznie? Czy też może coś więcej, odrębna rzeczywistość z własnym folklorem, religią i dorobkiem? Strefa marginalna na styku dwóch światów, doczesnego i nadprzyrodzonego? Albo galeria, w której przechowała się stara i na wpół zapomniana spuścizna przodków i ich pogląd na świat?

Rafał Niemczak