Tak wiemy – Polacy nie czytają, a jeśli nawet to rzadko.
Badania czytelnicze ukazują to dość wyraźnie. W 2015 roku do przeczytania co
najmniej jednej książki przyznało się 37% badanych – rzeczywiście nie jest
wynik imponujący. Odsetek czytelników od lat oscyluje wokół wartości 2/5.
Dodatkowo niemal rokrocznie spada. Nagłówki gazet krzykliwie alarmują o tych
tendencjach, wróżąc nieuchronny koniec pisma drukowanego. Czy sytuacja
rzeczywiście jest aż tak dramatyczna?
Paradoksalnie, mimo niewielkiej ilości czytelników, życie
literackie w Polsce ma się całkiem nieźle. W samym tylko Krakowie odbywają się
ważne imprezy, na które do miasta ściągają rzesze miłośników literatury.
Wystarczy wspomnieć o Festiwalu Conrada, Miłosza, czy Krakowskich Targach
Książki, w których w zeszłym roku wzięło udział 700 wystawców i 68 tysięcy
zwiedzających. To jednak wydarzenia, które posiadają już swoją renomę i budżet. W tym kontekście szczególnie smutny jest temat spotkań lietrackich, które są organizowane na mniejszą skalę..
Dlaczego by nie spotkać się z artystą? W Krakowie niemal
codziennie odbywają się spotkania z pisarzami, wydawcami, czy wybitnymi
humanistami. Wstęp zwykle jest bezpłatny, niestety mimo to wydarzenia te cieszą
się znikomą popularnością. I tu koło się zamyka. Co z tego, że miłośnicy
literatury nierzadko wypruwają sobie żyły, by zorganizować jakieś wydarzenie
dla publiczności skoro publiczność pozostaje obojętna? Brakuje czytelników, a
czytelników, którzy chcą aktywnie przeżywać literaturę nie ma prawie wcale.
Jeśli ją konsumują to pozostają bierni. O literaturze chcą już rozmawiać tylko
zapaleni humaniści, którzy wierzą, że sytuacja jeszcze się odmieni. Dla nich
skromna liczba publiki nie obniża wartości spotkania, bo wartości nie mierzy
się w statystycznych słupkach, a w mocy idei, które zrodziły. I chwała im za
to!
Sylwia Pyzik