Polki mistrzyniami świata w siatkówce

            Jeżdżąc dość często komunikacją zbiorową, wiele już widziałem i wiele słyszałem. Niejednokrotnie siedząc w autobusie, słuchałem rozmów dramatycznej treści, gdzie dwie koleżanki ze studiów gadały ze sobą o chłopaku, który jednej z nich się podoba i który jeszcze nie zauważył że ona go kocha, choć ona robi wszystko, żeby się nie zorientował i w jakiś magiczny, nikomu nieznany sposób zagadał do niej i zaprosił na romantyczny wieczór tylko we dwoje. W niejednym tramwaju słyszałem już rozmowy z bankowcami, adwokatami, czy notariuszami, gdzie padały dość szczegółowe dane osobowe. Oczywiście osoby, które je wypowiadały, nie omieszkały zapomnieć o współpasażerach i im także dały swobodny dostęp do swoich kont. Gdyby nic nie robić i jeździć tylko na okrągło komunikacją miejską, to myślę że po niedługim czasie nawet obcy ludzie musieliby się bać ciebie, bo posiałbyś wszelką wiedzę, choć miłości byś nie miał.  Jednak polskie autobusy i tramwaje zmagają się z jeszcze jednym problemem. Posłuchajcie, jaka historia przydarzyła mi się kiedy wracałem wczoraj po męczącym dniu do domu.
https://pixabay.com/pl/autobus-metro-houston-w-stanie-teksas-2825217/

            Wsiadłem sobie na przystanku zaraz pod szkołą w stronę domu do autobusu numer 194. Tak na marginesie uwielbiam ten autobus, bo choć jeździ bardzo rzadko, to zawozi mnie spod samej szkoły prosto do domu, ale nie o rozmieszczeniu autobusów miejskich ta historia. Jak zwykle o tej porze w autobusie nie było wielu ludzi, więc ostały się jeszcze wolne miejsca i jedno z takowych postanowiłem wykorzystać podczas mojego godzinnego powrotu. Jednakże autobus jechał w stronę miasta, zatem już dwa przystanki dalej wszystkie miejsca były zajęte. Jeden rząd przede mną siedziała sobie starsza pani, nazwijmy ją panią Wiesią, wracająca z cotygodniowego targu, czego łatwo można było się domyślić po wielkich siatkach, które tak jak ona były zmęczone po całodniowym wysiłku i dźwiganiu towarów,  i zostały posadzone na fotelu obok niej. Przystanek dalej, jak już wszystkie miejsca siedzące zostały zajęte wliczając do tego zmęczone siatki, to z usług miejskiego przewoźnika postanowiła skorzystać także druga starsza pani, nazwijmy ją panią Stasią, wracająca z przychodni, czego mogłem się domyślać po reklamówce pełnej medykamentów. Spotkały więc się ze sobą dwie starsze panie, w jednym autobusie i stąd ma swój początek ta historia.
            Wsiadając pani Stasia zaczęła się rozglądać za wolnymi miejscami, gdyż miała przed sobą długą podróż, a wiedziała, że z przystanku do domu jest jeszcze kawałek i musi jej wystarczyć sił. Na swoje nieszczęście znalazła tylko miejsce okupowane przez reklamówki pani Wiesi i niewiele myśląc, skierowała się w tamtą stronę. Pani Stasia zapytała pani Wiesi, czy mogłaby położyć reklamówki na podłodze, ponieważ ona ma przed sobą długą jazdę i chciałby trochę odpocząć przed spacerem z przystanku do domu. Jak tylko pani Wiesia spostrzegła, że w jej stronę zmierza osoba pragnąca wygnać z wolnego miejsca jej ukochaną siatkę, to od razu odwróciła wzrok i usilnie wypatrywała czegoś za oknem, udając że nie słyszy prośby starszej osoby. Pani Stasia jednak nie ustępowała i postanowiła sama zdjąć siatki z siedzenia, skoro jej prośby odbijały się od ściany. Gdy tylko dotknęła reklamówek, pani Wiesia momentalnie ją zauważyła i zaczęła krzyczeć na cały autobus, że tak nie wolno i co sobie ona w ogóle myśli. Między kobietami zawiązała się kłótnia. Całej sytuacji przyglądał się z zaciekawieniem każdy już pasażer tego kursu, czekając na zakończenie tej sprawy. Po chwili sprzeczki postanowiła swoje trzy grosze dołożyć sama zainteresowana, o którą toczyły się zażarte boje. Reklamówka postanowiła przemówić i powiedziała ona swej właścicielce, żeby położyła ją na podłogę, gdyż jej tam będzie bardzo wygodnie. Obydwie kobiety na chwilę zaprzestały waśni i zdębiały, na głos reklamówki. Cały autobus słyszał w tej chwili nawet najmniejszą muchę przelatującą gdzieś w oddali. Jako pierwsza ciszę przerwała pani Wiesia, pytając z troską, czy reklamówka naprawdę tego chce, bo na podłodze nie będzie jej już tak wygodnie, na co siatka odparła, że tak. Zawodowa siatkarka spełniła więc prośbę podopiecznej i położyła ją na ziemi, ustępując tym samym miejsca pani Stasi. Cały autobus aż zatrząsł się od gromkich braw, którymi została obdarzona reklamówka za swój bohaterski wyczyn. W taki sposób obydwie kobiety dojechały do celu swej podroży i obie miały dość sił na dotarcie dalej pieszo.
            Opowieści o bohaterskim ustąpieniu miejsca starszej pani przez uroczą reklamówkę są powtarzane po dziś dzień we wszystkich polskich autobusach i tramwajach, a każdy pasażer ma okazję zapoznać się z tą historią, oglądając ją na wyświetlaczach w komunikacji miejskiej. Do dziś Związek Polskich Siatkarek Autobusowych nosi swe szlachetne imię Reklamówki Pani Wiesi.
Szymon Szumny