Baśnie (nie) tylko dla dzieci

Baśnie to nie tylko cukierkowe zakończenia i słynne „i żyli długo i szczęśliwie”, to także, a może przede wszystkim, krew, okrucieństwo, erotyzm, brutalne morderstwa, odcinane kończyny, twarda szkoła życia i magia, dużo magii...

źródło:freepik.com

  „(…) – Och, matko, matko, oderwałam bratu głowę! – Szlochała, łkała, nie mogla się uspokoić.
– Ach, Marlenko, zła dziewczyno, coś ty zrobiła?! – odezwała się matka. – Cicho sza, niech to będzie tajemnica! Co się stało, to się nie odstanie. Nikomu o tym nie powiemy. Zrobimy z niego gulasz. Wzięły chłopca, porąbały go na kawałki i włożyły do garnka”
. To fragment pochodzący z książki Phillipa Pullmana „Baśnie Braci Grimm dla dorosłych i młodzieży”. Fragment, który zapewne wprawia niejednego rodzica w lekkie osłupienie. Bo jak to tak, czytać dzieciom takie rzeczy? No właśnie, jak?

Okrutni Bracia Grimm

Podwójny portret Wilhelma i Jakuba Grimmów, autorstwa Elisabeth Marii Anny Jerichau-Baumann, 1855 rok, foto: źr.wikipedia
 Zacznijmy więc od początku. Takie na przykład Baśnie braci Grimm od lat fascynują i przerażają. Kiedy bierzemy w dłonie oryginalne wydanie „Baśni dla dzieci i dla domu” naszą uwagę zwraca nie piękny, magiczny język opowieści, a raczej okrucieństwo, z jakim przedstawiona jest tamta rzeczywistość. Tu ojciec odrąbuje córce ręce, kilka stron dalej czytamy o dziewczynce, która tańczy na rozpalonych węglach w cieniutkich trzewikach. Wszędzie panuje mrok i śmierć, orgia okrucieństwa trwa...

Prostota przekazu
Specjalista od baśni Bruno Bettelheim stwierdził, że mają one pozwolić dziecku pokonać lęk przed dorosłością. Ale jak, kiedy tu tyle zła? pyta niejeden wzburzony rodzic. Musimy mieć świadomość, że to właśnie podczas lektury dziecko po raz pierwszy symbolicznie doświadcza tego, że życie to nie tylko piękne i radosne chwile, ale także smutek. Czytając baśń, może po raz pierwszy przeżyje gorycz porażki, zdradę ze strony przyjaciela, czy ucieszy się ze zwycięstwa. Tu znajdzie także nadzieję na to, że nawet największe przeszkody można pokonać.


Plusem tych magicznych opowieści jest również ich język: prosty, dojrzały, czasem wręcz przaśny. Tu nikt nie sięga po wyrafinowane środki stylistyczne. Dlatego też baśń jest w stanie, na swój sposób, zrozumieć każdy. Żeby jednak nie było tak kolorowo, rzeczą, za którą się je krytykuje jest schematyzm postaci. Te są jednoznaczne i wyraziste, nie znajdziemy tu pogłębionych portretów psychologicznych. Bohaterowie są nosicielami określonych cech, mają przypisane role (baba jaga – zła, królewna – niewinna, piękna, dobra, książę – piękny, odważny). To sprawia, że dzieciom łatwiej zrozumieć to, jakimi prawami rządzi się prawdziwy świat. W baśni wszystko jest czarne albo białe, nie ma półśrodków. Zło jest karane, czasem w bardzo brutalny sposób, a dobro zwycięża.

Okrucieństwo ma sens
To wszechobecne w baśniowym świecie okrucieństwo nie jest jednak pozbawione sensu. Tu nic nie dzieje się bez przyczyny. Baba Jaga ląduje w piecu, bo sama sobie ten los zgotowała. Człowiek sam odpowiada za swoje czyny. Takie motywy nie są przecież obce i literaturze dla dużych ludzi. Przykładem może być Balladyna, która sama na siebie wydała wyrok śmierci. Ludowa sprawiedliwość pozostaje więc niezmienna od setek lat.

Dziś jednak rzadko czyta się dzieciom Grimmów, czy w ogóle baśnie w oryginalnej wersji, wiele rzeczy zostaje uproszczonych. Znany nam świat Czerwonego Kapturka czy Królewny Śnieżki aż tak nie szokuje. Dopiero kiedy sięgniemy po nie w dorosłym życiu zaczynamy odkrywać nowe sensy, czasami czytamy je zbyt dosłownie. To, co dzieciom wydaje się niezwykłą opowieścią, to, co odczytują symbolicznie, nam wydaje się, kolokwialnie mówiąc, zwykłą bujdą. Warto jednak rozruszać trochę swoją skostniałą wyobraźnię i powrócić do starych dobrych czasów, kiedy babcia, czy mama przed snem czytała cudowne opowieści o zaginionych skarbach, ucinanych kończynach i porwanych księżniczkach.

 Siła powrotu
A baśnie właśnie dają możliwość takiego powrotu. Dobra baśń pozwoli nam nie tylko na zwiedzenie niezwykłego świata, przeżycie strasznych, czy fantastycznych zdarzeń, ale przede wszystkim ma nas, w momencie, gdy nadchodzi zwrot akcji, przyprawić o szybsze bicie serca, ma sprawić, że na chwilę wstrzymamy oddech, ma nas poruszyć, ale i zadziwić, zaskoczyć, i co najważniejsze, zmusić do myślenia, pozwolić na nowo zobaczyć najprostsze sprawy, zrozumieć rzeczywistość, czy po prostu dać odpocząć od codzienności. Baśnie przekazują ważne prawdy w bardzo prosty sposób. Prawdy, które nam dorosłym zdarza się przecież tak bardzo komplikować. A niepotrzebnie.

Takie powroty do krainy dzieciństwa są bardzo przyjemne. Dobrze mieć taką swoją Itakę, do której się wraca w chwilach zwątpienia. Żeby jednak wracać, trzeba mieć do czego. Dlatego nie zabraniajmy dzieciom czytać baśni, nawet jeśli czasem niosą ze sobą mrok. I sami nie zamykajmy się w szklanej trumnie, nie bądźmy tymi dorosłymi pozbawionymi wyobraźni. Nie zadowalajmy się, czasem niezwykle kiczowatymi, opowieściami przeznaczonymi dla dużych ludzi. Baśnie z dzieciństwa, czy to te w wersji bardziej brutalnej, czy te trochę bardziej wyważone, powinny nas ciągle wprawiać w zdumienie. Niezależnie od tego, czy mamy pięć czy sto lat...

P.S: Jeśli jesteście ciekawi jak na baśnie reagują i co w nich odnajdują najmłodsi posłuchajcie nagrania z ferii, które odbyły się w Staromiejskim Centrum Kultury Młodzieży:

Justyna Kępa