Barcelońskie wspomnienia

Za oknami powoli robi się coraz bardziej chłodno, szaro i ponuro, a dni stają się krótsze. Wyruszmy więc w podróż po stolicy Katalonii, tak byśmy mogli poczuć odrobinę wakacyjnych promieni słońca czy zapach hiszpańskiego churrosa.

fot.: Alicja Ancewicz


Co mnie zaskoczyło?

Lotnisko. Przed wyjazdem spotkałam się z opinią, że port lotniczy “El Prat” jest niezwykle ogromny, co może utrudniać odnalezienie się w nim. Pragnę przy tej okazji nadmienić, iż lot do tego miasta był moim pierwszym w życiu, więc spodziewałam się najgorszego. Wszelkie, niezwykle dokładne informacje, a także uprzejmy i pomocny personel sprawił, że poruszanie się po lotnisku było naprawdę przyjemne i o wiele prostsze niż po krakowskim porcie lotniczym.

Jest to dobitnym dowodem na to, że nie zawsze warto sugerować się opinią innych i w rezultacie zawczasu panikować.

Drugim zaskoczeniem były ceny. Planując wyjazd do Barcelony byłam przygotowana na dużo wyższe koszty niż te, które rzeczywiście poniosłam. W bardzo przystępnej cenie można zakupić tam nocleg, niezwykle komfortowy i w dogodnej lokalizacji. Mogę, więc jednoznacznie stwierdzić, iż warto go zarezerwować z wyprzedzeniem, jeśli chcemy zaoszczędzić. Moje odczucia były tożsame w przypadku jedzenia. Cena za kawę, czy obiad była stosunkowo zbliżona do tej, która zapłacimy np. w Krakowie. Zapewniam Was, że jeśli wszystko dobrze zorganizujecie, to nie musicie martwić się, że Wasz budżet znacząco na tym ucierpi.

fot.: Alicja Ancewicz


Pickpocket - fakt czy mit?

Wybierając się do Barcelony lub innego miasta masowo odwiedzanego przez turystów na pewno spotkacie się ze stwierdzeniem, że na każdym kroku będzie czyhał na Was pickpocket, czyli kieszonkowiec. Niewątpliwie planując taki wyjazd należy unikać oglądania filmików w sieci na temat kradzieży, ponieważ treści te nierzadko są mocno przerysowane i prowadzą do niepotrzebnej paniki.

Moim zdaniem świetnym pomysłem, który pozwoli na to, aby nasze rzeczy pozostały bezpieczne, jest nerka. Jeśli natomiast zdecydujemy się na plecak to warto nosić go z przodu. O lepszy komfort nie tylko fizyczny, ale i psychiczny możemy także zadbać kupując gaz pieprzowy. Świetnie sprawdzi się on nie tylko w obronie przed kieszonkowcami, ale także podczas przemierzania wieczorami dzielnic takich jak “El Raval” czy “Barri Gotic”, które uważane są za stosunkowo niebezpieczne. Na całe szczęście będąc w Barcelonie nie doświadczyłam spotkania z kieszonkowcami. Nie chcę jednak przez to powiedzieć, że ta grupa całkowicie ”wymarła”. Prawdopodobnie duży wpływ na brak spotkania ich miało to, że przemieszczając się po hiszpańskich ulicach moimi towarzyszami byli tak zwani “lokalsi” Zdecydowanie należy być ostrożnym. Szczególną czujność należy zachować rzecz jasna w miejscach bardziej zatłoczonych takich jak chociażby targ “La Boqueira”, w metrach oraz unikać ciemnych zaułków. Nie należy jednak popadać w paranoje.


fot.: Alicja Ancewicz


Tajemnicze miejsca Barcelony

Świetnym miejscem, które pozwoli na schłodzenie się w upalne dni będzie plaża “Barcelonetta”, która znajduje się w niedużej odległości od Starego Miasta. Czymś, z czym nie spotkałam się na innych plażach, a co niezwykle spodobało mi się był telebim, przy którym wieczorami można było bawić się przy muzyce, która tworzyła atmosferę jak z bajki. Można też wtedy było lepiej poznać Hiszpanów i ich prawdziwą naturę. Jednoznacznie mogę stwierdzić, że są to ludzie niezwykle ekspresyjni, pozytywnie nastawieni do życia i bardzo otwarci. Na plaży należy być jednak przygotowanym na to, że nasz spokój będzie zakłócany, ponieważ “Barcelonetta” jest wręcz zalewana przez ludzi, którzy w natrętny sposób chcą sprzedać nam przeróżne jedzenia, napoje oraz inne rzeczy użytku codziennego.

Jeśli natomiast pragniecie doświadczyć zapierających dech w piersiach widoków to świetnym wyborem będzie wzgórze “Montjuic” czy “Tibidabo”, na którego szczyt dostaniemy się kolejką. Oba te miejsca poza możliwością zobaczenia fascynującej panoramy, skosztowania typowo hiszpańskiego, rozpływającego się w ustach churrosa, oferują mnóstwo atrakcji. Fani adrenaliny doskonale odnajdą się na wzgórzu “Tibidabo”, ponieważ znajduje się tam park rozrywki z czerwonym samolotem, mnóstwem rollercoasterów czy diabelskim kołem.

Więcej na temat Barcelony i mojej osobistej podróży z Julką Kasperkiewicz możecie posłuchać w podcasie poniżej.

Alicja Ancewicz