Autorytety w internecie

„Za moich czasów nie było tych wszystkich telefonów, internetu, teraz młodzież schodzi na psy. ”Myślę, że większość z nas usłyszała w swoim życiu zdanie o podobnym przekazie. Zaraz po tym najczęściej następuje wypowiedź, która zarzuca brak posiadania jakichkolwiek autorytetów, czy wartości kierujących współczesnym społeczeństwem. O osobach znaczących, tym, czy faktycznie współczesna młodzież jest inna niż kiedyś, oraz o szkodliwym wpływie mediów mieliśmy okazję usłyszeć w rozmowie z psycholog i psychoterapeutą, Małgorzatą Barańską-Guz.

archiwum prywatne Małgorzaty Barańskiej-Guz

Co to jest autorytet?  

Słowo autorytet pochodzi z języka łacińskiego i odnosi się do szacunku, jakim darzona jest osoba. Staje się wtedy ona dla nas wzorcem do naśladowania, przez co ma znaczący wpływ na nasze życie. W zależności od zapytanej grupy wiekowej, osoby uznawane za godne podziwu są różne. Wśród młodych oraz dzieci, często autorytetami nazywane są osoby sławne dzięki social mediom – influencerzy.

Co sprawia, że treści publikowane przez nich są tak atrakcyjne?

Patrząc na zdjęcia zamieszczane na Instagramie, czy też filmy pojawiające się na TikToku lub YouTubie, wydawać się może, że ci ludzie żyją jak w bajce. Modne i drogie ciuchy, ciągłe wyjazdy za granicę, pobyty w hotelach najwyższej klasy... zestawione z kontrastem szarej i monotonnej codzienności, z brakiem perspektywy na luksusowe atrakcje. Często trudno jest uświadomić sobie, że jest to zwykły świat z nałożonym na to Instagramowym filtrem lub odpowiednim ułożeniem perspektywy celem nadania atrakcyjności. Na takie obrazy najbardziej narażone są dzieci, które nie posiadają krytycznego spojrzenia na świat i niezwykle łatwo chłoną takie treści, przyjmując je za szczere i niezakłamane. Uczy ich to spojrzenia, że człowiek jest coś wart tylko wówczas, gdy jest ładny, sławny i bogaty, bo przecież taka właśnie osoba ma najwięcej obserwujących czy polubień. Skutkować to może wieloma problemami, bo zaczynają mierzyć swoją wartość na podstawie zasięgów, wyświetleń, czy ilości pochlebnych komentarzy, chcąc zostać równie sławnymi jak ich idole.  

I choć łatwo narzeka się, że to wina dzieci i młodzieży, bo „ciągle siedzą z nosem w tej komórce”, to jednak ich opiekunowie powinni zastanowić się nad tym, czy przedstawili im alternatywy i zachęcili do innych aktywności. Będąc zmęczonym po pracy, znacznie łatwiej jest dać dziecku do ręki telefon, żeby zagrało w grę, lub włączyć bajkę, niż poczytać mu książkę, czy też wyjść na spacer lub plac zabaw.

Brak czasu spędzanego poza domem sprawia, że z czasem media społecznościowe stają się jedynym bezpiecznym i komfortowym miejscem dla ludzi młodych. W końcu tam nikt nas nie widzi, jesteśmy prawie anonimowi, a jak coś, lub ktoś nam się nie podoba to w każdej chwili możemy wyłączyć.

W jaki sposób chronić siebie oraz innych przed zatraceniem w wirtualnej przestrzeni?

Na to pytanie pozwolę sobie odpowiedzieć cytując Anthony’ego de Mello w książce „Przebudzenie”:„Co sobie uświadamiasz, to też kontrolujesz; to czego sobie nie uświadamiasz, kontroluje ciebie.”

Najważniejsza jest autorefleksja dotycząca używania przez nas mediów, telefonu i internetu. Należy zastanowić się, w jakim celu ich używamy, czy na pewno to my mamy kontrolę nad światem wirtualnym, czy może raczej on już przejął władzę?

Ostateczna decyzja należy tylko i wyłącznie do nas, czy zostajemy w wirtualnej rzeczywistości, choć kolorowej i komfortowej, ale jednak sztucznej, czy zdecydujemy się żyć w realnym świecie, może momentami zbyt zwyczajnym, pełnym trudności i szarym, ale prawdziwym i pięknym na swój sposób.

 Emilia Chmiel