Czasami zdarzy się taka audycja, która
wyjątkowo zapada w pamięć. Dla mnie taką właśnie audycją było spotkanie z
Filipem Stefaniakiem – fotografem, podróżnikiem i Youtuberem. Odwiedził Radio
Pryzmat 25 września 2019 r. i barwnie opowiadał o Wyspach Owczych, wyjątkowo
ciekawej krainie, odległej od krakowskiej rzeczywistości.
Żródło: Filip Stefaniak |
Dziewicza natura,
klify, woda odbijająca się od skał. Czego chcieć więcej? Świetna możliwość od
oderwania się od rzeczywistości, podróż do dzikiego miejsca, gdzie nie ma wielu
turystów. Co ciekawe na archipelagu nie ma prawie żadnych drzew. Od czasu do
czasu pojawiają się nasadzenia małych drzewek, ale to wszystko. Jest tam dość chłodno.
Na Wyspy Owcze można dolecieć na przykład z Warszawy do Kopenhagi, a potem już
bezpośrednio samolotem na Wyspy Owcze. Podróż trwa około 1.5h. Farerzy to
mieszkańcy Wysp Owczych – archipelag po angielsku to Faroe Islands. Wyspy
należą do Danii, ale nie czuć duńskiego klimatu. Bardziej przypominają klimat
skandynawski. Mieszkańcy głównie porozumiewają się po angielsku.
Żródło: Filip Stefaniak |
„Zdjęcia nie są w stanie w stu procentach
oddać tego, jak wygląda tam wszystko naturalnie” jak mówił Filip Stefaniak.
Wyspy Owcze kojarzą nam się w ogromną ilością owiec, natomiast czymś, co
bardziej zaskakuje są niesamowite widoki, krajobrazy. Domy, których dachy są
porośnięte mchem i trawą, wysokie klify, fiordy,
bardzo silne prądy pomiędzy wyspami, porywiste wiatry i huragany.
Najwyższy szczyt wyspy
Eysturoy, a także całego archipelagu Wysp Owczych, to Slættaratindur - płaski szczyt. Pogoda w górach, niezależnie od pory roku
jest bardzo zmienna, ale jesienią warunki są dość trudne. Jest to góra dla
prawdziwych pasjonatów, którzy są w stanie podchodzić do wejścia na szczyt parę
razy. Wejście na samą górę składa się ze zwykłego trekkingu, po wydzielonych
ścieżkach. Pierwsze około 600m trzeba iść krętą ścieżką w górę, po jednej
stronie szczytu, potem ścieżka się zwęża i idzie się zaraz obok stromej
przepaści, co dodaje dreszczyku emocji.
Żródło: Filip Stefaniak |
Wyspy Owcze to wyjątkowe
miejsce na mapie Europy, ludzi jest prawie dwa
razy mniej niż owiec. To one stały się symbolem Wysp Owczych są praktycznie
wszędzie. Typowymi potrawami są ryby i właśnie baranina. Wyspy są też
znane „Rzezi grindwali”, przeciwko którym protestuje wiele środowisk.
Grindadrap to tradycyjne polowanie na grindwale, małe wieloryby, kultywowane
przez mieszkańców Wysp Owczych. Odbywa się na przełomie lipca i sierpnia,
mieszkańcy zapędzają je na płyciznę i zabijają. Prawo pozwala mężczyźnie zabić
jednego grindwala.
Tradycyjne polowanie ma być formą przygotowania na zimowe miesiące, kiedy
dostęp do żywności jest ograniczony. Każdy wieloryb dostarcza społeczności
kilkaset kilogramów mięsa i tłuszczu. Mięsa, które w przeciwnym razie musiałoby
być importowane z zagranicy.
Żródło: Filip Stefaniak |
"National
Geographic" ocenił Wyspy Owcze, jako "najpiękniejsze zimne
wyspy" na świecie i w dokładnie takich samych superlatywach mówił o nich
Filip. Warto zastanowić się nad tym kierunkiem turystycznym przy podejmowaniu
decyzji o celu swoich podróży. Myślę, że ja sama też się tam kiedyś wybiorę.
Julia Grzybowska