Wakacje w
pełni. Dużo wolnego czasu. Co z nim zrobić..? Może nowe hobby? Dziś
przychodzę z pomocą i opowiem Wam o mojej propozycji na wakacje, jaką jest Yoyo. Pierwsze
rzeczą, która przychodzi na myśl, gdy myślimy o Yoyo, jest zapewne jakaś tania
zabawka z targu. Drewniane kółko ze sznurkiem, które gdy się wyrzuci wraca do
ręki. To po części trafne skojarzenie. Lecz tylko po części. Istnieje, bowiem o wiele
bardziej zaawansowane rodzaje tej zabawki.
https://pixabay.com/pl/photos/yoyo-ci%C4%85gi-hobby-umiej%C4%99tno%C5%9Bci-1960314/ |
Gdy
porzucimy już myśl o najprostszej postaci tego urządzenia i zagłębimy się nieco
w temat, okazuje się, że Yoyo to dosyć skomplikowane urządzenie. Zacznijmy od
tego, że każde lepsze Yoyo ma w sobie łożysko, by mogło się dłużej kręcić, a
nie wracać od razu. Sprawia to, że Yoyo staje się niesamowitą maszyną do wykonywania
różnego rodzaju tricków.
Samo Yoyo
dzieli się na dwa rodzaje:
Yoyo
responsywne, z węższym łożyskiem, które po szarpnięciu nadgarstkiem wraca do
ręki. Jest one przeznaczone dla początkujących. I nie posiada aż tak wielkiego
potencjału jeśli chodzi o sztuczki, jakie możemy nim wykonać.
Yoyo
nieresponsywne. Ten rodzaj Yoyo posiada szerokie łożysko, które sprawia, że
Yoyo nie wraca nawet po szarpnięciu ręką. Trzeba nauczyć się specjalnego tricku
zwanego "Bind" by wróciło. Na szczęście nie jest on aż taki trudny.
Kręcą się one dużo dłużej przez co posiadacz ma szeroki wachlarz możliwości
jeśli chodzi o tricki.
Jest to
jednak hobby, które wymaga dużo cierpliwości. Uczy precyzji i kontroli. A przede wszystkim pochłania
mnóstwo czasu. Przez to myślę, że wakacje to najlepszy czas by zacząć przygodę
z Yoyo.
Konrad Calik
A to przykład umiejętności i niesamowita
historia o pasji, jaką może być Yoyo, opowiedziana na scenie TED