A jednak się da


Kącik recenzyjny Karoliny Zuber – odsłona szósta! Były przede wszystkim filmy, były książki, to teraz może czas na teatr! Bo czasami zamiast siedzieć przed ekranem warto ładnie się ubrać i zaznać emocji, które już od starożytnej Grecji urozmaicają życie człowieka.
 
https://pixabay.com/pl/ephesus-turcja-grecki-teatr-95558/


„Lalka” - filmy, spektakle, bardzo dużo interpretacji. Widziałam „suchą” ekranizację i nudzące przedstawienie. Jednak pozytywistyczne dzieło Bolesława Prusa w wykonaniu aktorów bielskiego teatru nie należy do tych przykładów. W końcu mogłam obejrzeć sztukę, która przedstawia jedną z moich ulubionych powieści w zachwycający sposób. Cieszę się, że nie zrezygnowałam z pójścia do bielskiego Teatru Polskiego, a miałam ku temu przecież dobre powody. Nie chciałam niszczyć sobie nastroju przy „Lalce”, która powinna zawsze kojarzyć się z dobrą książką.
Spektakl w reżyserii Anety Groszyńskiej był oryginalnie zinterpretowany i starannie dopracowany - od dźwięku, kostiumów aż po grę aktorską i zgodność z powieścią. Zadziwiające i ciekawe było to, że wszyscy aktorzy byli non stop na scenie - siedzieli niczym na widowni. Bardzo podobał mi się pomysł z ‘uczestnictwem’ asystentów w przedstawieniu, którzy po prostu pojawiali się na scenie przynosząc potrzebne rekwizyty lub w celu dokonania drobnych poprawek.

Gdy zobaczyłam Kazimierza Czaplę na scenie, wyczekiwałam momentu, w którym okaże się, że to odtwórca Wokulskiego. Nie znam lepszego aktora, który mógłby wcielić się w tego bohatera i oczywiście nie zawiodłam się - w końcu! Z kolei Izabela Łęcka była postacią, która mnie peszyła, zapewne przez liczne sceny z podtekstami na tle seksualnym. Moją pierwszą myślą było: „no bez przesady”, ale po kilku minutach widząc bardzo przekonujący ból na twarzy aktora grającego Stanisława, uświadomiłam sobie, że właśnie taka była ta bohaterka - granicząca z panną lekkich obyczajów i przynosząca cierpienie człowiekowi, który świata poza nią nie widział. Również na uwagę zasługuje Baronowa Krzeszowska, w którą wcieliła się Barbara Guzińska. Zapadła mi w pamięci przez jedno zdanie pełne rozpaczy, kiedy krzyczała „oddajcie mi moje dziecko”.
Kostiumy aktorów wręcz wywołały uśmiech na mojej twarzy, ponieważ większość wyglądała tak jak sobie wyobrażałam przy czytaniu książki. Był moment kiedy się poważnie zaniepokoiłam, mianowicie kiedy na scenie pojawił się mikrofon i rozbrzmiała muzyka. Od razu przypomniała mi się sytuacja z mojego ostatniego pobytu w innym teatrze, gdzie zawiodły mnie piosenki, których wykonanie przywoływało na myśl kiepskie hollywoodzkie filmy dla nastolatek. Jednak kolejny raz mogłam odetchnąć z ulgą, ponieważ zamiast nieczystego śpiewu usłyszałam genialne w swej prostocie narracje przy podkładzie muzycznym.
W ponad dwugodzinnej sztuce nie zabrakło zabawnych momentów, na przykład scena z uroczym aniołkiem śpiewającym francuskie piosenki. Oczywiście w tej roli wystąpił niezastąpiony Michał Czaderna, który zapadł mi w pamięci dzięki wcześniejszej roli w spektaklu pod tytułem „Balladyna”.
Spektakl  pozwolił odtworzyć uczucia towarzyszące mi podczas oglądania operetki Franza Lehara pod tytułem „Wesoła wdówka” w interpretacji The Metropolitan Opera z Nowego Jorku. Równie piękne kreacje, wyśmienici aktorzy. Nie mam żadnych wątpliwości, że można dokonać takiego porównania mając na myśli szczególnie Kazimierza Czaplę oraz niedawno wymienionego Michała Czadernę. Także treść jest nieco podobna, co zauważyłam dzięki bielskiej „Lalce”. Tu bezwstydna Izabela z licznym gronem adoratorów, tam pożądana przez wszystkich mężczyzn Hanna Glawari. W odległej Ameryce pewne hiperbole z podtekstami, a to samo w mieście na południu Polski. Teatr i operetka oceniane są przeze mnie w różnych kryteriach jednak obie sztuki wywarły na mnie pozytywny wrażenie i sprawiły, że nie żałowałam poświęconego czasu. Przedstawienie w bielskim Teatrze Polskim sprawiło, że powróciła wiara w interpretacje wielkich dzieł.

https://pixabay.com/pl/dramat-komedia-i-tragedia-teatr-312318/

Czas dobrych spektakli może być ekscytujący i bardziej pożyteczny niż w salach kinowych lub przed telewizorem, dlatego zachęcam do zapoznania się z ofertami teatrów w Waszych miejscowościach. Może polubicie taką formę kultury.

Karolina Zuber