Nie wiem
czy na końcu poprzedniego opowiadania dodałem tak przez wszystkich lubianą
końcówkę” ciąg dalszy nastąpi”, ale jeśli nawet jej tam nie ma to przepraszam i
zapraszam do przeczytania kolejnej części historii o „rzymskim Pieniążku”. Bez
obaw to nie jest „Moda na sukces”, planuję zamknąć tę opowieść w trzech
częściach chyba, że będziecie chcieli więcej.
https://pixabay.com/pl/rome-hotel-fori-imperiali-w%C5%82ochy-1973389/ |
Opowieść z pewnej rzymskiej nocy
Marek:
-Ała-pierwszym,
co rzuciło się w oczy Markowi była ciemność.- Co ja tu..ajj- syknął z bólu.
Gdy spróbował się poruszyć
sparaliżował go ból w kolanie.- Jak ja się znalazłem?- podźwignął się na
łokciu. Jego oczom ukazał się dość ponury widok: leżał w podłużnej jaskini
wykutej w skale. Przy suficie biegł, a w zasadzie pełzł wykuty kamieniu wąż.
Wspomnienia powoli zaczęły
wracać.
-Ale się wpakowałem. Jedyna
nadzieja w Pawle. Może domyśli się, co się stało.
Tym
czasem Paweł
Paweł:
Paweł ze
znudzoną miną leżał na łóżku w jednym z rzymskich hotelików. Był to ciąg dalszy
rodzinnych wakacji we Włoszech, jakiś tydzień po odnalezieniu tajemniczej
szkatułki. Razem z Markiem przyrzekli sobie uroczyście, że choćby nie wiem, co
odkryją znaczenie tajemniczego podpisu pod inskrypcją na pieniążku. Po mimo usilnych
starań począwszy od „wujka Google”,
-On jeszcze nigdy mnie nie
zawiódł-skomentował z niewyraźną miną Marek po nieudanej próbie dojścia prawdy,
przez przewodnika po Rzymie a skończywszy na Zuzi, młodszej siostrze Pawła,
-M.U.T. ? Pieniążek? Inskrypcja?-
Powtarzała z nie zwykłym wyrazem twarzy Zuzia- To pewnie będzie dopielo w
długiej klasie.
Gdy w końcu doszli prawdy, a nie
stało się to dzięki ich przenikliwości lecz raczej przez przypadek, na drodze
stanęła im kolejna przeszkoda.
Pewnego
razu idąc za przewodnikiem usłyszeli z jego ust jeszcze jedno rzymskie
nazwisko: Marek Ulpiusz Trajan.
- Pewnie jakiś cesarz- pomyślał
ze znużeniem Paweł. Od początku pobytu we Włoszech słyszeli już tyle podobnych.
Lecz Marek zaczął pilnie nadstawiać uszu. Słuchał uważnie, coś sobie notował, a
nawet zadał kilka pytań. Paweł nie mógł się nadziwić, co w niego wstąpiło.
Wszystko stało się jasne dopiero
po południu, gdy zmęczeni siedzieli już w pokoju.
-Mam MUT-a!!!- Wykrzyknął Marek
wpadając do pokoju jak bomba.
-Jakiego mamuta?- Zdziwił się Paweł.
-M.U.T podpis z pieniążka, to
Marek Ulpiusz Trajan.- Zakończył triumfalnie.-„Skarbu szukaj przy moim grobie”
podpisano M.U.T. Jestem pewien, że to o niego chodzi.
-EEe- Odpowiedział Paweł kręcąc z
powątpiewaniem głową.
-Jakie „ee” przecież to
wiekopomne odkrycie- Zaperzył się Marek.
-nie wydaje mi się.
-Dobra to skoro tak to sam znajdę
ten skarb-Powiedział Marek, po czym okręcił się na pięcie i wyszedł z pokoju.
Paweł nieco zdziwiony zachowaniem przyjaciela siedział jeszcze przez chwilę, po
czym położył się zaczął rozmyślać.
Marek:
Po obejrzeniu
jaskini z daleka Marek wziął się za zbadanie obolałej nogi. Na szczęście
okazała się jedynie porządnie stłuczona.
-Mogło być gorzej- szepnął do
siebie marek a echo poniosło jego głos i powieliło napełniając ciemną jaskinię
szmerem jakby tysiąca głosów. Marek zastygł na chwile – To tylko echo-
Zaciskając zęby i wspierając się na ścianę z trudem podniósł się i postąpił
kilka niepewnych kroków na przód. Zachwiał się i w tedy zobaczył prostokątny
otwór pod sklepieniem jaskini wyglądający trochę jak drzwi balkonowe.- Stamtąd
musiałem spaść i rozwalić kolano. Ehh nie ma, co tu sterczeć-, co mówiąc ruszył
przed siebie w ciemność.
Paweł:
Paweł
spiesznym krokiem szedł ulicami miasta. Kierował się w stronę forum Trajana.
Rozwiązanie zagadki nie sprawiło mu zbyt wielkich problemów. Teraz po prostu
chciał pomóc przyjacielowi w dokonaniu tak ważnego odkrycia. Przed wyjściem z
domu zdążył jeszcze zasięgnąć języka w sprawie, co to skarb może się kryć przy
grobowcu wielkiego cesarza. Okazuje się, że Trajan ma na swoim koncie wygrane
wojny z niejakimi Dakami. A z wygranych wojen przywozi się łupy. Za część tej
sumy sfinansowano budowę kolumny, a co się stało z resztą? No właśnie.
Pogrążony w tych rozmyślaniach
Paweł nie spostrzegł, że coś jest nie tak. Dochodził do celu, U podnóży kolumny
kręciło sporo ludzi w garniturach, nie wyglądali na turystów. W garniturach i z
poważnymi minami wyglądali jak by czegoś pilnowali. Zamyślony Paweł minął kilku
pierwszych jak by ich nie zauważył, popatrzyli się na niego dziwnie, ale nikt
nic nie zrobił. Ten pochód Pawła skończył się dość nagle i nie zbyt przyjemnie.
Idąc ku drzwiom Paweł po prostu odbił się od piersi wielkiego ubranego w
garnitur mężczyzny. Oszołomiony spojrzał w górę w twarz jegomościa i omal nie krzyknął.
Był to ten sam człowiek, z którym kłócił się w Wenecji kryjąc Marka.
-Skoro on tu jest… Czyżby szukał
tego samego, co my?-Pomyślał
-No chłopcze.- Odezwał się nie
znajomy-, Dokąd ci tak spieszno?
-Chciałbym zobaczyć wnętrze kolumny-
Odparł Paweł z rozpaczliwą nadzieją, że nie zostanie rozpoznany.
-oo Przykro mi- uśmiechnął się
jak by wcale nie było mu przykro-, ale prowadzimy tam teraz prace
konserwacyjne.
-Ja tylko rzucę okiem-Paweł
wykorzystując swoją siłę mało kulturalnie przepchnął się obok olbrzyma .
-Ej ty, zatrzymaj się!- Dobiegł
go głos tamtego. Paweł tylko przyspieszył kroku.- Zatrzymać go!- Zaczął biec.
Kątem oka zobaczył mężczyznę sięgającego pod marynarkę i odpinającego kaburę.
-Chyba traktują to trochę za
poważnie, Przecież do mnie nie strzeli.- Pomyślał dopadając drzwi. Ledwie zdążył
zniknąć za futryną, gdy dobiegł go dźwięk jakby stłumionego kichnięcia i kula
odłupała kawałek tynku na przeciwległej ścianie komnaty.
-O kurcze!- Nie namyślając się pchnął
ramieniem skrzydło drzwi przy którym stał i zamknął je z łoskotem. Potem
jeszcze druga strona, zasunięcie rygla i cisza. Stał sam w pustym
pomieszczeniu.
-Dobra nie mam dużo czasu. Muszę
znaleźć Marka.- Zaczął się rozglądać po pomieszczeniu. W rogu pomieszczenia rzuciła
mu się w oczy prostokątna dziura. -O! Marek musiał tu być a Ci goście chyba nie
zdążyli tu wejść i dokładnie się rozejrzeć.- Nie tracąc czasu wlazł do niej i zanurzył
się w ciemności.
Ciąg dalszy nastąpi…
Jakub Pilarski