Ostatnia podróż

Nic nie wprowadza nas tak w nastrój podekscytowania przed podróżą jak niezrozumiały potok słów sączący się z głośników dworcowych. Skupiamy się, aby pośród stukotu kół oraz rozmów, wyłapać z tej kakofonii coś, co byłoby bliższe mowie ludzkiej. Jeżeli jesteśmy sprytni i przezorni to w międzyczasie możemy ze spokojem, pewną melancholią (związaną ze wspomnieniami dawnych czasów) oraz lekkim poczuciem samouwielbienia przyglądać się ogromnym kolejkom i gratulować sobie pomysłu kupienia biletów przez internet. W tej chwili pojawia się złudna myśl. Zaczynamy myśleć, że nic już nie stoi na przeszkodzie pomiędzy nami, a celem podróży. Ha! Tak łatwo to nie jest.
źródło; https://pixabay.com/pl/drogi-dirt-road-obszar%C3%B3w-wiejskich-1246601/

Może się okazać, że wydrukowany, zaopatrzony naszym imieniem i nazwiskiem bilet nie gwarantuje nam podróży pociągiem. W grę wchodzą autobusy, promy, samoloty, rowery… Do wyboru do koloru. Nic dziwnego że nasi przewoźnicy chcą urozmaicić nasze życie. Poza tym nawet jeżeli nie spodoba nam się dany środek transportu to nadal mamy dwa, świetnie nadające się do chodzenia, mechanizmy. Zaleca się jednak aby zaopatrzyć je w porządne obuwie wędrowne. Jeżeli zakupiliśmy bilet w pierwszej klasie to mamy szansę na gratisowy płaszcz przeciwdeszczowy (kolor czerwony, wyboru koloru nie przewiduje się). Niektóre linie oferują nawet kanapki. Bo przecież o pasażera się dba. Niepożądana jest śmierć biedaka w połowie marszu.
Przejazd pociągiem, który tak naprawdę jest autobusem, może stać się wspanialą okazją do przeprowadzenia badań socjologicznych. Wystarczy uważnie obserwować emocje, pojawiające się na twarzach współpasażerów po usłyszeniu komunikatów o opóźnieniach i niezapowiedzianych przesiadkach. Apatyczna Gospodyni Domu Polskiego (l.42) może przeistoczyć się nagle w demona, opętanego przez chęć mordu wobec Młodego Konduktora (l.28), który właśnie poinformował ją o godzinnym przestoju w środku lasu. Bogu ducha winny chłopaczyna ma już za sobą spotkanie z Wściekłym Walentym (l.52), który po usłyszeniu komunikatu dokonał szybkich kalkulacji i obliczył że nie zdąży już na serniczek u Basi. Również obserwując twarze pasażerów w przedziale możemy dokonać studium rosnącego napięcia i przerażenia kiedy rzucają oni coraz bardziej nerwowe spojrzenia na marudne dziecko, które w tej sytuacji przypomina bardziej tykająca bombę. Wybuch decybeli z niepozornego gardziełka dziecinki może nastąpić w każdej chwili.
Na szczęście przeprawa przez Polskę może zaowocować także w odbudowę psychiczną, kiedy w trakcie podróży napłynie do Waszych uszu muzyka w stylu techno. Jej źródła można dopatrywać się w słuchawkach młodziana, siedzącego kilka foteli od nas. Młodzież troszczy się o rozrywkę na wysokim poziomie i zapewnia ją także współpasażerom. A tyle mówi się o zepsuciu tego pokolenia.
W takich okolicznościach przyrody pozostaje jedynie zabrać pod pachę ksiązkę (nie byle jaką, w końcu ma ona za zadanie, między innymi, zaimponować współpasażerom!) oraz portfel i można ruszać w podróż. Ostatnią. Bo został już tylko tydzień ferii. Więc wykorzystajcie go dobrze.

Ania Stankiewicz