Smog wawelski

Achh, jak miło wybrać się na  spacer w tak piękne, niedzielne popołudnie (tym, którzy mieli na to czas zazdroszczę, zgrzytając zębami). Oprócz bardzo przyjemnej pogody, jak na tę część roku, i promieni słonecznych, które delikatnie muskały nasze twarze był jeszcze jeden czynnik, który zdecydowanie uprzyjemnił nam czas - my mieszkańcy Krakowa wreszcie mogliśmy odetchnąć pełną piersią (nie - to ani nie żart, ani oczywista oczywistość- niestety). Myślę, że każdy kto jest mieszkańcem Grodu Kraka już teraz wie, co będzie tematem tego krótkiego wpisu. Otóż przez ostatnie kilka dni, nasze piękne miasto wyglądało tak…




Nic dodać nic ująć... Kraków został przejęty przez smog! I nie świadczy o tym tylko to zdjęcie, ale także liczby, które dosłownie powalają na kolana. Od kilku dni ogłoszony był drugi stopień zagrożenia  smogowego, w centrum miasta stężenie pyłu w powietrzu dochodziło nawet do 250 mikrogramów/m sześc. (podczas gdy norma to bagatela…. 50 mikrogramów/m sześc.). Nie trzeba być Archimedesem, żeby obliczyć, że norma została przekroczona ponad pięciokrotnie !Tak, pięciokrotnie! 
Czy wyobrażasz sobie ile to jest? Masz przed oczami sumę swojej wypłaty - pomnóż ją razy pięć (fajnie co nie?!), masz jedno dziecko - w wyobraźni stwórz portret swojego pięcioosobowego potomstwa, zjedz jednego hamburgera, a później kolejne cztery (zobaczymy, czy będą smakowały tak bardzo jak ten pierwszy).  Przez ostatnie dni zanieczyszczone powietrze odebrało nam nasze miasto! Niewskazane były spacery. Ba! Nawet zwykłe przejście z ulicy Grodzkiej na Floriańską mogło być niebezpieczne - o jeździe na rowerze, czy bieganiu nawet nie wspomnę. Wiele osób miało poważne trudności z oddychaniem, szczególnie narażone były osoby starsze, do szpitali trafiło wielu poszkodowanych. Wystarczyło kilka dni... A przecież smog to cichy zabójca, który zazwyczaj niezauważalnie wpływa negatywnie na nasze zdrowie, niszcząc nas latami.

To, co w całej sprawie szczególnie mnie zirytowało to arogancja władz miasta. Otóż okazuje się, że całej sytuacji winni są obywatele. Bo palą w piecach, a Kowalski jest leniem i zamiast pojechać tramwajem do pracy jeździ samochodem. Nie wspomina się o tym, że w porównaniu z emisją zanieczyszczeń z przemysłu, procent zanieczyszczenia wynikający z palenia w piecu jest niewielki. Tak samo z samochodami… to gdzie możemy dojechać samochodem jest zależne od władz samorządowych. Dlaczego, idąc za przykładem innych państw europejskich borykających się z tym problemem, nie moglibyśmy ograniczyć ruchu samochodowego w centrum? A to dlatego, że wielu by się to nie spodobało, a wybory, o swój elektorat trzeba dbać, choćby pozornie. Internauci w żartobliwy sposób podsumowali całą sytuację…


Problem jest bardzo poważny i nie należy go bagatelizować, chyba że chcemy, żeby za kilka lat randka w Krakowie wyglądała o tak…


Aby zakończyć choć odrobinę optymistycznie, raz jeszcze przypomnijmy sobie nasz niedzielny spacer. Delikatne promienie słońca muskające naszą twarz...Oddech pełną piersią. “Smog wawelski” schował się w swej pieczarze i miejmy nadzieję, że przez dłuższy czas nie zgłodnieje.


                                                                                                           Sylwia Pyzik