Mam
wrażenie, że od kilku lat większość głosów wypowiadających
się na temat młodych ludzi głosi opinię, że przede wszystkim:
młodzi ludzie są niewychowani, bezczelni, nie mają szacunku do
starszych od siebie, a do emerytów to już w ogóle! A czy starsi
ludzie mają szacunek do kogokolwiek poniżej 95 roku życia? Po
ostatnich doświadczeniach – wątpię.
źródło: freepik.com |
Nie chcę
generalizować, bo będzie to równie krzywdząca opinia, jak ta
przedstawiona powyżej, dotycząca „młodych ludzi”. Jednak nie mogę
przejść obojętnie wobec faktu, który ostatnio zauważyłam. Od
razu nasuwa się pytanie, jacy mają być młodzi ludzie, jeżeli
widzą roszczeniowość starszyzny? Ich wzajemny brak szacunku? Nie
mówiąc już o zupełnym braku szacunku względem młodszych od
siebie.
Jestem
stałym bywalcem poczekalni, w których średnia wieku wynosi +80 i w
ostatnim czasie zaobserwowałam bardzo wiele „złego”. Co więcej,
zaryzykuję nawet stwierdzenie, że problem się nasila, że na
przestrzeni lat starsi ludzie zrobili się gorsi! Nie mam pojęcia, z
czego może wynikać taki stan rzeczy, ale pozwolę sobie przytoczyć
kilka sytuacji, których zdarzyło mi się być świadkiem.
Godziny
poranne, poczekalnia pełna ludzi (wprawdzie pacjenci proszeni są na
godziny, ale wszyscy wiemy, że mając termin na 11 najlepiej przyjść
o 7 rano i zarządzać kolejką), do okienka rejestracji podchodzi
pan, który miał wejść o 8:30, a jest już 8:32. Co więcej ktoś
(starsza pani w asyście pracowników karetki) śmie się wpychać (a
raczej być wpychana, gdyż rzeczona staruszka umieszczona została
na wózku i nie bardzo ma prawo głosu) przed panem do gabinetu
lekarskiego! Gdzie tu sprawiedliwość? Gdzie jakieś ludzkie
poszanowanie dla czasu pana, który ma siłę by awanturować się na
pół przychodni? Przecież oczywistym jest, że staruszka
przywieziona przez karetkę powinna zostać przyjęta najpóźniej,
bo pan ma termin! Pomijam fakt, że kiedy awanturnik kończy wizytę
siedzi w poczekalni jeszcze 40 minut, bo pan z krzesła obok bardzo
ciekawie krzyczy, że Petrochemia Płock została sprzedana.
No
właśnie, pan od Petrochemii bardzo pragnie znaleźć przyjaciela do
rozmowy, ale skoro na wszystkich krzyczy, że nie mają racji, to
szanse są chyba nikłe… Poziom dysputy wzrasta, kiedy kolejny
awanturnik wysuwa tezę, że równość między emerytami nie jest
możliwa, bo przecież jeden ma 1200 emerytury, a drugi 2200! No cóż,
ja tam nie mam w zwyczaju krzyczeć na ludzi w tramwaju, że śmią
zarabiać więcej ode mnie, bo np. mają bardziej ryzykowny zawód od
mojego. Ale to ja, przecież jestem niewychowaną młodzieżą, więc
co ja wiem o życiu.
Poczekalnia
jest chyba najbardziej jaskrawym przykładem tego zjawiska, bo stężenie starszych
ludzi na metr kwadratowy jest bardzo wysokie, ale nie bój się
czytelniku, inne miejsca też są pełne szacunku.Tramwaj
numer 13, przystanek św. Gertrudy, do pojazdu dobiega staruszka z
wózeczkiem zakupowym. Staruszka krzyczy, żeby jej pomóc, jednak
nim młoda kobieta do niej dobiega wózek się zaplątuje, zakupy
wylatują na pół tramwaju, a staruszka ma powód do narzekań, bo
„za wolno pani do mnie biegła!”. Serio. Potem kobiecie oberwało
się jeszcze za to, że niechlujnie zbierała staruszce zakupy z
podłogi. Myślę, że ta młoda dama bardzo pożałowała swojego
zrywu, bo potem przez trzy przystanku musiała słuchać, jaka to
młodzież jest nieużyta.
Przykłady
można by mnożyć, ale nie w tym rzecz. Nie dziwię się, że coraz
mniej ludzi ma ochotę pomagać takim starszym ludziom, że słowa
„dziękuję” czy „przepraszam” tak rzadko są słyszane w
komunikacji miejskiej. Przecież przykład idzie z góry, więc
jeżeli ty, starszy człowieku, tak się zachowujesz, to nie miej
pretensji, że młodzież czerpie takie, a nie inne wzorce. Póki co
jeszcze nie kłócimy się na głos o to, jak można było sprzedać
Kombinat (tak, tak, to też jest żywa sprawa, szczególnie, jak już
się tam nie pracuje), ale nic straconego, jeszcze kilka wizyt w
poczekalni i myślę, że będę już wiedzieć wszystko o szacunku i
kulturze dyskusji.
Zuzanna Kołodziejczyk