Solidarność według kobiet

Po specjalnym pokazie pełnometrażowego filmu dokumentalnego „Solidarność według kobiet” udało mi się namówić reżyserów: 
Martę Dzido i Piotra Śliwowskiego na chwilę rozmowy.


Wiem, że pomysł na powstanie filmu „Solidarność według kobiet” jest zainspirowany pewnym wydarzeniem...

Marta Dzido: Inspiracji było wiele, ale jedną z nich była legenda, która głosi, że podczas strajku w stoczni gdańskiej w 80’ był transparent, na którym było napisane „Kobiety nie przeszkadzajcie nam, my walczymy o Polskę!” Szukaliśmy zdjęć, na których były transparenty, ale nie znaleźnimy zdjęcia z takim. Natomiast to wydarzenie było jedną z inspiracji do tego, żeby zająć się tym tematem. No bo jak to? Podczas strajku, strajkowali tylko mężczyźni, a kobiety, co? Tylko przeszkadzały? Czy tylko robiły kanapki, były tylko takimi pomocnicami? Okazało się, że nie ich rola była kluczowa. I bez nich ten strajk nie utrzymałby się do końca, bez nich podziemie w stanie wojennym nie funkcjonowałoby tak, jak funkcjonowało. Ich rola jest nie do przecenienia i chcieliśmy to opowiedzieć, przywrócić inny wymiar historii, którą znamy tylko z męskiej perspektywy. 

Szukając informacji na temat bohaterek filmu, na pewno wykreowali sobie Państwo w głowie jakiś obraz. Jak późniejsze spotkania go zweryfikowały?

Marta Dzido: Gdy zabraliśmy się za robienie tego filmu nasza wiedza wcale nie była obładowana jakimiś studiami historycznymi, czy wgłębianiem się w różne publikacje. Znaliśmy książkę Shanny Penn „Podziemia kobiet”, przeczytaliśmy książkę Ewy Konradowicz „Szminka na sztandarze” i właściwie to były dla nas drogowskazy do tego, z jakimi działaczkami rozmawiać, kogo pytać. Natomiast to, co nas zaskoczyło, co było dla nas wielkim odkryciem to, to kiedy dotarliśmy do archiwalnych zdjęć i zobaczyliśmy, że kobiety były partnerkami w działaniu, równoprawnymi działaczkami. Widzimy je, kiedy przemawiają, górują nad tłumem, kiedy trzymają tubę.

Kiedy odkryliśmy zdjęcia, na których widać Ewę Ossowską przemawiającą nad tłumem robotników to czuliśmy, że po prostu musimy tę postać odnaleźć, przypomnieć ją, bo nawet na tych zdjęciach nie była podpisana. Było napisane, że jest Lech Wałęsa, że jest strajk, ale kim jest kobieta, która stoi obok niego, która przemawia? Nie wiedzieliśmy. Odnaleźliśmy ją, opowiedzieliśmy jej historię i myślę, że to jest tak na prawdę wycinek. Wiadomo, że nie opowiedzieliśmy o wszystkich działaczkach, ale to jest taki pierwszy krok, żeby odzyskać pamięć o kobietach. 

Zgromadzili Państwo ogromny materiał, trudno jest dotrzeć do takich źródeł?

Piotr Śliwowski: Nad filmem pracowaliśmy ponad trzy lata i to także z tego względu, że archiwa, do których dotarliśmy często były wybrakowane, materiały są rozrzucone po wielu miejscach, są przechowywane przez różne organizacje, a te najbardziej interesujące odnaleźliśmy w filmotece narodowej w puszcze opisanej „Materiały Produkcyjne odrzucone sierpień październik Solidarność 80’”. Ta puszka z taśmą filmową nie była oglądana nigdy od momentu nagrania, i to myśmy zdecydowali o jej odtworzeniu, to wiązało się z jakąś procedurą, dość kosztowną. Właśnie na tej taśmie odnaleźliśmy Ewę Ossowską, która wraz z Lechem Wałesą jest na Dworcu Centralnym i razem maszerują by rejestrować Solidarność w sądzie. 

Co chcecie Państwo tak na prawdę pokazać za pomocą tego filmu i jak wpływać na współczesną rzeczywistość?

Marta Dzido: Dla mnie było najważniejsze to, żeby pokazać w tym filmie, że mamy w naszej historii taki wspaniały i piękny epizod, gdzie ludzie byli w stanie zaryzykować wiele dla jakiejś idei. Nie wiedzieli tak naprawdę, czy im się uda, ale chcieli być razem, chcieli coś razem stworzyć. Wielką rolę w tym odegrały kobiety. I myślę, że powinniśmy o tym pamiętać i na tym budować naszą rzeczywistość dziś. To znaczy, że jesteśmy społeczeństwem  ludźmi, którzy są w stanie się porozumieć ponad podziałami, jakimiś różnicami, nawet światopoglądowymi. Ale szukać tego, co nas łączy i na tym budować po prostu, naszą lepszą rzeczywistość, to jest to, coś, co nasze bohaterki robią do dziś. To są kobiety, które walczą o lepszy świat także dzisiaj. Może nie tworząc wielką politykę, my ich nie widzimy w telewizji, nie znamy ich z partii politycznych, ale to są bojowniczki, fajterki, które każdego dnia starają się, ciężką pracą, wywalczać sobie kolejne pozytywne małe zmiany. 



Kto powinien przyjść na ten film?

Piotr Śliwowski: Na widowni zasiadają przedstawiciele przeróżnych środowisk. I osoby związane z ruchami kobiecymi, feministycznymi, ale także przedstawiciele akademiccy, osoby związane z dawną opozycją, przedstawiciele NSZZ Solidarność czy Instytutu Pamięci Narodowej, ale też Klubów Gazety Polskiej i krytyki politycznej, więc po projekcji wywiązuje się nieraz niesamowita dyskusja. Zapraszamy. 

„Solidarność według kobiet” to nie jest zwyczajny film. Jest to zbiorowy portret niesamowitych osobowości, za którymi poszli ludzie. Między innymi dzięki nim, możemy żyć właśnie w takiej, wolnej rzeczywistości.


Rozmawiała: Karolina Walczowska


Jako ilustracje wykorzystano materiały promocyjne filmu.