Wiecie, że obchodzimy coś takiego jak Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego? O polszczyźnie naszej ukochanej z okazji tego święta pisze na naszym blogu Sylwia Pyzik z programu Lektury Nieobowiązkowe. Zapraszamy do lektury!
Pewnie niewielu z nas jest tego świadomych (sama miałam okazję dowiedzieć się o tym stosunkowo niedawno), że 21 lutego, to nie tylko jeden z najsłoneczniejszych dni tej zimy, ale także ważne, międzynarodowe święto JĘZYKA OJCZYSTEGO. Zostało ustanowione na Sesji Konferencji Generalnej UNESCO 17 listopada 1999r. Celem utworzenia tej uroczystości było podkreślenie różnorodności językowej świata i promocja wielojęzyczności, ale także zwrócenie uwagi na języki ginące, do których zaliczamy (bagatela) 43 % spośród tych obecnie używanych.
Data została wybrana nieprzypadkowo - 21.02.1956 r. w miejscowości Dhaka (obecna stolica Bangladeszu) miała miejsce demonstracja, a następnie zamieszki, w wyniku których zginęło pięcioro studentów. Uczniowie domagali się uznania ich języka ojczystego - bengalskiego - jako jednego z dwóch języków urzędowych w ówczesnym państwie Pakistan.
Jeśli mowa o języku ojczystym to warto wspomnieć kilka słów o naszym pięknym języku polskim. Po pierwsze, i najważniejsze, jest językiem naturalnym należącym do grupy języków zachodniosłowiańskich, które stanowią część rodziny indoeuropejskich. Jest językiem ojczystym dla około 44 mln. ludzi na świecie (szacunki naukowców wahają się między 39-48 mln.). Zalicza się do nich głownie mieszkańców Polski, ale także ogromną Polonie, która mieszka poza granicami naszego kraju. Te liczby dają mu 26. miejsce pośród najczęściej używanych języków świata. Nieco szkolnie, pozwolę sobie także przypomnieć, że korzystamy z alfabetu łacińskiego i używamy 32 liter. Pierwsze zapisane zdanie w języku polskim to "Day, ut ia pobrusa, a ti poziwai" znajdziemy je w Księdze Henrykowskiej. W roku 1285 na zjeździe w Łęczycy postanowiono, że język polski będzie używany w szkołach katedralnych i klasztornych. jako drugi, obok łaciny. Wiedza skromna, podana w pigułce, ale niezbędna!
Według pewnej znanej, lubianej (szczególnie przez uczniów), a niestety często mało rzetelnej internetowej encyklopedii język ojczysty to „pierwszy poznawany i doświadczany przez człowieka język, w którym porozumiewa się z otoczeniem. Ma on znaczący udział w poznawaniu świata i kształtowaniu osobowości, powodując że człowiek się z nim utożsamia, a w dorosłym życiu zazwyczaj w nim myśli, śni, liczy czy modli się”. Wydaje się, że tym razem nie zostajemy wprowadzeni w błąd. Pozwolę sobie jednak te definicje nieco poszerzyć, zwracając szczególną uwagę na inne aspekty języka ojczystego. Jak twierdzi dr Joanna Warońska „Można powiedzieć, że język ojczysty to taki język, w obrębie którego przychodzę na świat i się w nim wychowuje. Język ojczysty jest jak Mickiewiczowska <<wieść gminna>> i <<arka przymierza>> w <<Konradzie Wallenrodzie>>. To skarbnica naszych doświadczeń, historii, tego, co najbardziej cenne...". Wydaje mi się, że często bagatelizujemy wagę jezyka naszych przodków i zapominamy o jego najważniejszych wartościach. Jest naszym podstawowym kodem kulturowym, który pozwala nam nie tylko nazywać, ale także zrozumieć otaczający nas świat. W tym kontekście pewne wartości, archetypy wysysamy, posługując się przysłowiem, z mlekiem matki właśnie za pośrednictwem jej mowy. Jak wielkiej wagi w tym rozumieniu nabiera język - łącznik między pokoleniami - skarbnica wiedzy historycznej.
Z tego powodu musimy stale pamiętać o jednej kwestii - to my, rodzimi użytkownicy, tworzymy nasz język, który, jak żywy organizm, cały czas ulega przemianom. To my posługując się nim w życiu codziennym decydujemy o jego kształcie. W tym kontekście warto wspomnieć o zalewającej nas fali anglicyzmów. Nie mówię tutaj o zapożyczeniach potrzebnych, a czasami nawet niezbędnych, ale o wszelkiego rodzaju „potworkach językowych”, których z taką zawziętością używamy, szczególnie najmłodsze pokolenie. Coś jest świetne, a nie cool, jemy drugie śniadanie, a nie brunch, w witrynie sklepowej widzimy wyprzedaż, a nie sale! Niech inne narody wiedzą „iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają” i stale o niego dbają :)
Z tego powodu musimy stale pamiętać o jednej kwestii - to my, rodzimi użytkownicy, tworzymy nasz język, który, jak żywy organizm, cały czas ulega przemianom. To my posługując się nim w życiu codziennym decydujemy o jego kształcie. W tym kontekście warto wspomnieć o zalewającej nas fali anglicyzmów. Nie mówię tutaj o zapożyczeniach potrzebnych, a czasami nawet niezbędnych, ale o wszelkiego rodzaju „potworkach językowych”, których z taką zawziętością używamy, szczególnie najmłodsze pokolenie. Coś jest świetne, a nie cool, jemy drugie śniadanie, a nie brunch, w witrynie sklepowej widzimy wyprzedaż, a nie sale! Niech inne narody wiedzą „iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają” i stale o niego dbają :)
Sylwia Pyzik