Społeczności wirtualne i rzeczywiste

Wiele osób zastanawia się, czy media społecznościowe są dobre czy złe, czy niszczą kontakty, czy może raczej pomagają je nawiązać. Są osoby, które boją się mediów społecznościowych i nigdy z nich nie korzystają oraz takie, które informują w mediach społecznościowych o wszystkim co robią, czego używają, od marki samochodu po markę ręczników papierowych używanych w kuchni.  
https://pixabay.com/pl/illustrations/media-spo%C5%82ecznego-cyfrowy-3406688/

Opinie są różne, ale media społecznościowe niewątpliwie są ułatwieniem - tu społeczności tworzą się same. Są grupy studentów studiujących na jednej uczelni, fanów motoryzacji, grupy zrzeszające ludzi biznesu czy miłośników zwierząt. Żeby spotkać i poznać osobę mieszkającą w Australii, która jest miłośnikiem kotów, trzeba pokonać tysiące kilometrów, a w mediach społecznościowych wystarcza kilka kliknięć i można zacząć wymieniać myśli.
Świat wirtualny sprawił, że mamy ogromne możliwości nawiązywania kontaktów, ale nie jest światem idealnym, tu też są zagrożenia, tu też potrzebna jest prawdziwa, realna odpowiedzialność, bo słowo ma ogromną moc, w jednej chwili może podbudować poczucie własnej wartości albo może zrównać je z ziemią. Ważne jest żeby pamiętać, że choć to świat wirtualny, to człowiek, który jest po drugiej stronie zawsze jest realny.
Czy społeczności wirtualne są lepsze od rzeczywistych? Nie, wcale nie. Najlepsze społeczności wirtualne, to takie, które mają odzwierciedlenie w prawdziwym świecie. Co to oznacza? Że z mediów społecznościowych korzystamy, by nawiązywać i utrzymywać kontakty, ale staramy się te relacje przenosić na świat rzeczywisty, tzn. spotykać ludzi z branży czy z podobnym hobby twarzą w twarz. To nie zawsze oznacza spotykanie z całą grupą z wirtualnej społeczności, ale w mniejszych grupach, które na tę społeczność się składają.
Mnie ostatnio zadziwia społeczność taneczna, a w szczególności społeczności tancerzy West Coast Swing i  Lindy Hop, bo te ostatnio obserwuję. Do społeczności tancerzy tańczących Westa sama należę. To niesamowite jak nawiązywanie relacji w świecie wirtualnym przekłada się na rzeczywistość, a rzeczywistość na wzajemną życzliwość w Internecie. Mamy swoje grupy, w obrębie szkoły tańca, ale są także szersze obejmujące na przykład cały Kraków. To przestrzeń do wymiany informacji o tym co było na zajęcia, do wrzucania inspirujących linków i do informowania się o warsztatach i integracyjnych wydarzeniach. I tu zaczyna się świat realny. Warsztaty i imprezy integracyjne – oczywiście i jedno i drugie ma charakter taneczny, to miejsce, gdzie można spotkać innych miłośników tego tańca, a także odnowić na żywo kontakty. Fascynuje mnie otwartość na drugiego człowieka, jaka cechuje te wydarzenia i to, że zaawansowani pomagają z uśmiechem początkującym, a nie patrzą na nich z góry. Myślę, że w takich społecznościach rodzi się wiele przyjaźni, bo w końcu mają swój wspólny język, który jest ponad tym wszystkim, czym ludzie się różnią od siebie.

Z moich obserwacji wynika, że podobnie mają tancerze tańczący Lindy Hop, choć to całkowicie różne style taneczne (po mimo swingu występującego w pełnej nazwie Westa). Tam jeszcze dochodzi element zespołów muzycznych grających muzykę swingową na żywo, co jest dodatkową zachętą do spotkań w rzeczywistości i co przyciąga nie tylko tancerzy, ale też miłośników swingu, jako gatunku muzycznego. Wystarczy wpisać sobie Lindy Hop w wyszukiwarkę na YouTubie i znaleźć jakieś zawody albo nagranie z imprezy tanecznej z muzyką na żywo. Mnie to zachwyca. Muszę przyznać, że w prawdziwym świecie nie miałam z tym tańcem do czynienia i w ogóle przyglądam się mu od niedawna, ale ten klimat z nagrań jest tak wciągający, że kto wie, może kiedyś.
Cóż więc robić z tymi mediami społecznościowymi? Korzystać! Ale mądrze, niech nie zastępują nam świata rzeczywistego, bo dopiero tam znajdziemy drugiego człowieka naprawdę i dopiero tam nasze relacje będą w 100% prawdziwe. Czym się dzielić w mediach społecznościowych? Tym czym dzielimy się podczas rozmowy na ulicy lub w kawiarni. Do rozmów o rzeczach ważnych, o których w miejscach publicznych się nie mówi, potrzeba jednak spotkania w cztery oczy. Przynajmniej moim zdaniem, choć jestem przekonana, że wiele osób się tu ze mną zgodzi.
Dobrego dnia! I jak najwięcej realnych przyjaźni :)
Maria Cieszkowska