Spotkanie z artystą – Vincent van Gogh

Jesienne sobotnie popołudnie. Przy ulicy Museumplein w Amsterdamie znajduje się Muzeum Vincenta van Gogha. Holenderski wiatr nie zniechęca tłumu ludzi z całego świata do stania w kolejce. Wszyscy czekają tylko po to, żeby zobaczyć prace jednego z najbardziej znanych artystów na świecie...

źródło:K.Walczowska
Mówi się, że oczy są zwierciadłem duszy. Co w przypadku obrazów? Dla mnie są sumą wszystkich emocji i przemyśleń artysty, które towarzyszyły mu przez całe życie. Tak jest także z twórczością Vincenta Van Gogha, który to przecież cierpiał  na syndrom maniakalno-depresyjny. Przejawów tej dolegliwości można się doszukiwać w jego obrazach. Choroba po raz pierwszy objawiła się w momencie, kiedy doznał załamania nerwowego po zawodzie miłosnym. Rozstał się wtedy ze swoją pierwszą miłością Eugenie Loyer. Wstrząsnęło nim to tak mocno, iż zwrócił się ku kościołowi protestanckiemu, jednak za nadmiar gorliwości został wykluczony ze wspólnoty. 

Dowodem na to, że choroba odcisnęła ogromne piętno na jego twórczości jest także i to, że jedno z najbardziej znanych dzieł  „Gwiaździsta Noc” artysta stworzył w szpitalu psychiatrycznym w grudniu 1888r. Załamanie nerwowe pod którego wpływem to zrobił  było wynikiem kłótni z Paulem Gauguinem. To wtedy dopuścił się samookaleczenia i odciął sobie lewe ucho. Wówczas także dobrowolnie zgłosił się do prowadzonego przez zakonnice szpitala i spędził tam rok.W tym czasie powstawały kolejne cenione dzieła. 

Co ciekawe, w ciągu całego życia Vincent van Gogh sprzedał tylko jeden obraz, w dodatku bratu („Czerwone winnice w Arles”) za 400 franków. Dziś jego prace są bezcenne, o czym świadczyć może fakt, iż ten sam obraz „Winnice…” w 1990 roku sprzedano za 53,9 miliona dolarów na aukcji w domu aukcyjnym Sotheby’s.



źródło:K.Walczowska
Kraj urodzenia, ale nie ojczyzna

Muzeum z pracami Van Gogha znajduje się w Amsterdamie, gdzie się urodził i spędził dzieciństwo. Na kilku piętrach znajduje się ponad 200 obrazów mistrza, 500 jego rysunków i 700 listów. To niezwykła podróż do źródeł inspiracji. Próba zrozumienia w jego obrazach uczuć, pasji, emocji. Bycie w tym miejscu to przeniesienie się w czasie. Zobaczenie świata oczami malarza. Wystawa podzielona jest tematycznie na najważniejsze miejsca w których żył: Niderlandy, Paryż, Arles, Saint-Remy i Auvers-sur-Oise.

Na wyciągnięcie ręki

To jednak nie wszystkie atrakcje, związane z malarzem, kiedyś pogardzanym, a dziś uwielbianym. Mowa o pewnej wyjątkowej wystawie. Była już w Berlinie, Szanghaju, Petersburgu, Florencji i Singapurze. Przyjechała także do naszej stolicy – multimedialna wystawa „Van Gogh Alive”. Jest ona  okazją do odkrycia twórczości malarza, z nieznanej dotąd perspektywy, dzięki wykorzystaniu technologii SENSORY4.
 Na ścianach, kolumnach, suficie i podłodze wyświetlanych jest ponad 3 tysiące dzieł mistrza. To swego rodzaju gra świateł, kolorów, obrazów, nastrojowej muzyki oraz słów artysty. Wszystko splata się w perfekcyjną całość. Nie jest to tradycyjne zwiedzanie, jest to fantastyczna propozycja dla osób, które zaczynają przygodę ze sztuką. Świetnie odnajdą się tutaj dzieci, młodzież. Może to być pomysł na spędzenie wspólnie czasu z rodziną. Jednak dla pasjonatów sztuki, będzie to zdecydowanie za mało.





Nowe znaczy lepsze?

Odbiorca XXI wieku jest bardzo wymagający. Nie odkryję Ameryki pisząc, że żyjemy między falami WI-FI. Encyklopedia PWN znajduje się w bibliotece, ale my nosimy w kieszeni coś znacznie większego - smartfona, który wie, jaka jest pogoda w Stanach, jak mają się żubry w Puszczy Białowieskiej oraz jak dostaniemy się najszybciej w dane miejsce. Muzea proponują nam coraz więcej. Wystawa multimedialna, przyciąga swoją atrakcyjnością, łatwością w odbiorze. Życie artysty staje się łatwiejsze do zrozumienia. Tutaj jednak nie przyjrzymy się kresce, nie zatrzymamy się przed obrazem, aby zastanowić się, co musiał czuć artysta w akcie tworzenia.

O co chodziło w konflikcie  z Gauguinem, który doprowadził do tego,że Van Gogh odciął sobie ucho, a co więcej wysłał je swojej kochance-prostytutce? Dlaczego powszechnie przyjmuje się, że popełnił samobójstwo, choć nigdy nie odnaleziono broni? Na te pytania nie znajdziemy odpowiedzi, możemy jedynie stanąć twarzą w twarz z emocjami wymalowanymi na jego dziełach.



Karolina Walczowska